Opinia
Anna Wysocka-Kalkowska po raz kolejny zabiera Czytelników w niezapomnianą podróż do świata wewnętrznych rozterek, upadków i wzlotów oraz codziennych zmagań z rzeczywistością Agaty. Tym razem uczucie, które do niedawna dopiero gdzieś powoli kiełkowało, wybucha i trawi ją namiętnością i pożądaniem, znajdującymi ujście w kradzionych chwilach szczęścia. Jednak wszystko, co robimy w życiu ma konsekwencje i Agata coraz częściej myśli o konsekwencjach jakie będzie miało to jej rodzące się uczycie. Myśli o rodzinie, o bliskich. Jednak to, czego doświadcza, jest tak niesamowite, że nie chce z tego rezygnować.
Poza wyrzutami sumienia i reorganizacją życia coś jeszcze nie daje jej spokoju. Okazuje się, że Mateusz ma jeszcze drugą twarz, której nie znała i ta twarz wcale jej się nie podoba… To, czego potrzebuje, co sprawiało jej tyle przyjemności, fascynowało, przyciągało nagle znika… Mateusz potrafi być obcy, zimny, wulgarny, a nawet podły… I przede wszystkim zachowuje się jak kompletny egoista. Czy to jest twarz, którą pokochała? Jaki jest naprawdę? Czy dla kogoś takiego warto zmieniać swoje życie?
Jakby tych doznań było mało, pojawiają się jeszcze problemy zdrowotne. Agata wyczuwa guzek i ze strachem i niecierpliwością czeka na wyznaczoną wizytę u lekarza, która ma rozwiać wszelkie wątpliwości. Upiera się, by nie wtajemniczać bliskich w sprawy dotyczące swojego zdrowia. Stara się robić dobrą minę do złej gry.
W tych trudnych chwilach na szczęście nie jest zupełnie sama, bo nieoczekiwanie bardzo zbliża się do Magdy, która staje się jej powiernicą i prawdziwym wsparciem.
Życie potrafi jednak zaskakiwać, o czym Agata miała już okazję się przekonać, i tym razem również przyniesie jej nieoczekiwane wyzwania. Czy i tym razem uda jej się wyjść z opresji i podnieść po upadku?
Opinia
Okładka przedstawia tę samą parę, co przy pierwszej części. Tym razem nieco inne ujęcie. Myślę, że pasuje do powieści, którą będziecie trzymać w rękach. Nie wiem, jak będzie wyglądać fizycznie, gdyż jeszcze papierowej wersji nie mam, jednak mam nadzieję, że będzie idealna - taką, jaka wymarzyła sobie sama autorka. :)
Kolejny raz miałam przyjemność przeczytać coś od Ani, a za każdym razem jestem coraz bardziej zadowolona. Widać, że warsztat jest coraz lepszy, a sam styl sprawia, że chce się czytać i czytać. Ania ma to do siebie, że często pojawiają się fragmenty, przemyślenia głównej bohaterki, które sprawiają, że ja, jako czytelnik dzięki temu lepiej mogę sobie wszystko zwizualizować, a nawet "wejść" do świata wykreowanych bohaterów i poczuć się tak, jakbym stała obok nich. Cieszę się z tego, bo nie każdy autor to potrafi. Czytało mi się tę książkę dobrze, lekko, nie miałam blokad podczas lektury. Była dla mnie ciekawa, momentami melancholijna - ze względu na częste przemyślenia Agaty - ale broń Boże, w tym wypadku mnie to nie nudziło! Napisana w sposób prosty, pisarka nie chciała na siłę wpasować się w literaturę, jakiej teraz pełno, albo raczej scenek jakich pełno, oczywiście +18. Te sceny są tutaj napisane ze smakiem, z pewną dozą erotyczności, która nie przemawia przez ilość, czy tam kombinacje. Jest to też potężny krok w dorobku Wysockiej, bowiem te tematy, sceny związane z kontaktem płciowym bohaterów, nie były tak wyszczególniane w poprzednich książkach. Dobrze, że autorka idzie do przodu i próbuje czegoś nowego. :)
Agata, nasza główna bohaterka... Jakie wrażenia we mnie wywarła?
Mieszane, a to za sprawą jej niezdecydowania. Targały nią przeróżne
uczucia, te złe, dobre... Jak kobieta, która ma poukładany świat może
doprowadzić do jego rozpadu? Ano i takie rzeczy się dzieją w naszej
codzienności. Każdy ma rozum i wolną wolę, to my decydujemy, jak będzie
wyglądał nasz dzień i życie. Wiem, jak bardzo ktoś może przeniknąć nasz
świat. Znam to uczucie podekscytowania, zauroczenia, różowych klapek na
oczach - oj, jak dobrze to znam. Wiem, bo lata temu sama kiedyś byłam w
podobnym stanie, tyle, że nie byłam mężatką ani w żadnym związku, tylko
był ten ktoś po drugiej stronie telefonu. Jedne historie kończą się z
happy endem, ale nie wszystkie. Mimo to, nigdy nie ma czego żałować, a
cieszyć się z tego, co nam taka relacja pozostawiła i czego nas
nauczyła. Nie powiem Wam, jak to było w przypadku Agaty, to musicie
zrobić sami, czytając tę powieść. Powiem Wam tylko, że ci, którzy byli w
takich sytuacjach postawieni, będą wiedzieli dokładnie, co ona czuła.
Ktoś, kto nie przeżył tak silnego zauroczenia, może mieć z tym problem.
Współczułam jej, bo wiele niosła na swoich barkach. Jednak to
zakochanie, miłość ją uskrzydlało i pozwalało tworzyć przepiękne dzieła
sztuki. :)
Są też oczywiście pozostali bohaterowie, brak nam
Krzyśka, mimo iż Magda próbuje nadrobić za trzech. Jednak główna
bohaterka jest tutaj najważniejsza.
Odczekałam chwilę po przeczytaniu tej lektury, by móc zebrać myśli w
całość. Potrzebowałam odpocząć od emocji - których było tutaj sporo.
Czułam to, co czuli bohaterowie, mimo iż nie ze wszystkim się zgadzałam.
Wiele rzeczy zrobiłabym inaczej, zgodnie ze swoim sumieniem, ale to
Agata decydowała i ona kierowała swoim życiem, z małą pomocą bliskich
jej osób i właśnie emocji. One kumulowały się w niej, prowokowały do
zrobienia kroku dalej. Nie jest to lektura, która nic nie wniesie do
Waszego życia. Na przykładzie postaci, o której wciąż pisze, możecie
wysnuć wiele wniosków, ale co ważne - musicie dojść do nich sami. Ja nie
mogę Wam w tym pomóc. Pamiętajcie jednak, że granicę jest bardzo łatwo
przekroczyć, o czym wspominałam podczas recenzji pierwszego tomu. Jestem
bardzo zadowolona z tego, co dostałam i cieszę się, że pozostawia w
głowie wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Na podstawie
popełnianych czynów bohaterów, możemy stwierdzić, czy były one dobre,
czy też nie, zgodnie z naszym sumieniem.
Mamy wiele fragmentów, w
których oprócz emocji takiej jaką jest miłość, podekscytowanie -
znajdziemy też melancholię, smutek, rozdrażnienie, żal, gorycz,
zwątpienie... Te i wiele innych odczuć będzie Was prowadziło przez
kolejne stronice tej historii... Sama byłam do samego końca ciekawa, jak
to wszystko się ułoży, a czy poszło po mojej myśli... ;)
Jeszcze
jedną, ważną relacją, która gra drugie skrzypce jest przyjaźń. Widzimy
ją między bohaterami i przynajmniej mnie dopadła refleksja, czy i ja mam
kogoś takiego, komu mogłabym wypłakać się na ramieniu, przyznać do
popełnionych najgorszych błędów w życiu? Myślę, że i Wy zastanowicie
się, czy macie kogoś tak zaufanego, w tych niepewnych czasach...
Kończąc już, chciałabym bardzo mocno polecić Wam tę historię. Jest to jedna z niewielu lektur, które mają w sobie to coś, co sprawia, że zostaje z nami na długo. Jest to również jedna z najlepszych powieści autorki, z każdą następna książką jest dużo lepiej, widzimy, jak Ania odnajduje się w pisaniu, jak jej warsztat staje się lepszy. Lekko i przyjemnie się czyta, mimo wielu emocji, nie zawsze pozytywnych. ;) Po prostu polecam, tym bardziej jeśli czytaliście pierwszą część lub jakąkolwiek powieść pisarki. Musicie sięgnąć i po dziś recenzowaną pozycje. Gorąco polecam!
Opinia
„Twarz, którą pokochałam” to kontynuacja
losów Agaty i jej tajemniczego wielbiciela z książki „Mężczyzna bez
twarzy”. Jeden sms pociągnął za sobą lawinę nieoczekiwanych zdarzeń.
Wiodąca spokojne życie mężatka podjęła niebezpieczny i ekscytujący
dialog z tajemniczym mężczyzną. W najnowszej części ich relacja wkracza w
nowy etap. Agata poznaje twarz Mateusza i przekracza kolejne granice.
Czy na końcu tej historii czeka na nas happy end, a może jednak kilka
złamanych serc?
Muszę przyznać, że czytając książkę
"Twarz, którą pokochałam" miałam chwilami ochotę nakrzyczeć na główną
bohaterkę. Jej czasami bezmyślne, a innym razem zbyt naiwne zachowanie
doprowadzało mnie do furii. Wiem, że kochając zakładamy na oczy
przysłowiowe „różowe okulary”, ale dojrzałość zobowiązuje jednak do
myślenia. Nie jest to jednak zarzut, a jedynie moja subiektywna
obserwacja. Przecież lepiej aby bohaterowie wzbudzali w czytelnikach
jakiekolwiek emocje, niż byli im zupełnie obojętni. Nie wiem, czy był to
zabieg zamierzony, ale zdradzany mąż Tomasz został wykreowany przez
autorkę na istny ideał. Ta dwójka jest ze sobą z przyzwyczajenia i
pytanie brzmi, czy oboje nie zasługują na więcej.
Jeśli miałabym
coś poradzić Annie Wysockiej-Kalkowskiej, to poprosiłabym ją o
dopracowanie dialogów, które momentami nie brzmiały lekko i płynnie, a w
książce było ich sporo. Poza tym warsztatowo jest całkiem w porządku, a
fabuła? Emocjonalny, erotyczny rollercoaster gwarantowany. Jeśli
jesteście gotowi na taką przejażdżkę, to śmiało zajmujcie miejsce i w
drogę!
https://dlalejdis.pl/artykuly/twarz-ktora-pokochalam-recenzja
Opinia
Anna
Wysocka-Kalkowska subtelnie
dawkuje nam emocje swojej książkowej bohaterki. Wrzuca jej myśli
na różne tory dając tym samym nam, czytelnikom, obraz kogoś
prawdziwego. Obraz człowieka. Szepcze – wyobraź sobie, że to ty,
co zrobisz? Jak postąpisz? Czy masz pewność, że rozum cię nie
zawiedzie?
„Twarz,
którą pokochałam” to
wysublimowana powieść. Delikatna, kobieca, ale ciekawa. Miłość i
wszelkie jej odcienie. Miłość i cały wachlarz emocji. Miłość,
którą każdy zna, a tak wielu się boi. Kalkowska
wykreowała bohaterkę z krwi i kości. Kobietę normalną, żonę,
ustatkowaną osobę, która na nic już nie liczyła. Aż spotyka
mężczyznę. Banalne? Może tak, ale czy to właśnie nie owa
banalność intryguje? Magnetyzuje? Nie wywołuje wiele pytań? Tu,
na kratach powieści ta banalność sprawia, że ją chłoniesz.
Łapiesz się na zaczytaniu. Bo czas spędzony z „Twarzą...”
dziwnie
odrealnia, zabiera w inny wymiar. Czytasz z entuzjazmem i ciągle
krążącym w głowie pytaniem „I
jak? Jak to się skończy...”.
W
tej książce jest prawda, są rozterki moralne, są wątpliwości. I
jest człowiek, taki jak my. I są uczucia, które szarpią i walczą
z głową i sercem jednocześnie. To powieść o nas, dlatego jest
tak dobra.
Opinia
Odczekałam chwilę po przeczytaniu tej lektury, by móc zebrać myśli w całość. Potrzebowałam odpocząć od emocji - których było tutaj sporo. Czułam to, co czuli bohaterowie, mimo iż nie ze wszystkim się zgadzałam. Wiele rzeczy zrobiłabym inaczej, zgodnie ze swoim sumieniem, ale to Agata decydowała i ona kierowała swoim życiem, z małą pomocą bliskich jej osób i właśnie emocji. One kumulowały się w niej, prowokowały do zrobienia kroku dalej. Nie jest to lektura, która nic nie wniesie do Waszego życia. Na przykładzie postaci, o której wciąż pisze, możecie wysnuć wiele wniosków, ale co ważne - musicie dojść do nich sami. Ja nie mogę Wam w tym pomóc. Pamiętajcie jednak, że granicę jest bardzo łatwo przekroczyć, o czym wspominałam podczas recenzji pierwszego tomu. Jestem bardzo zadowolona z tego, co dostałam i cieszę się, że pozostawia w głowie wiele pytań, na które trzeba odpowiedzieć. Na podstawie popełnianych czynów bohaterów, możemy stwierdzić, czy były one dobre, czy też nie, zgodnie z naszym sumieniem.
Mamy wiele fragmentów, w których oprócz emocji takiej jaką jest miłość, podekscytowanie - znajdziemy też melancholię, smutek, rozdrażnienie, żal, gorycz, zwątpienie... Te i wiele innych odczuć będzie Was prowadziło przez kolejne stronice tej historii... Sama byłam do samego końca ciekawa, jak to wszystko się ułoży, a czy poszło po mojej myśli... ;)
Jeszcze jedną, ważną relacją, która gra drugie skrzypce jest przyjaźń. Widzimy ją między bohaterami i przynajmniej mnie dopadła refleksja, czy i ja mam kogoś takiego, komu mogłabym wypłakać się na ramieniu, przyznać do popełnionych najgorszych błędów w życiu? Myślę, że i Wy zastanowicie się, czy macie kogoś tak zaufanego, w tych niepewnych czasach...
Kończąc już, chciałabym bardzo mocno polecić Wam tę historię. Jest to jedna z niewielu lektur, które mają w sobie to coś, co sprawia, że zostaje z nami na długo. Jest to również jedna z najlepszych powieści autorki, z każdą następna książką jest dużo lepiej, widzimy, jak Ania odnajduje się w pisaniu, jak jej warsztat staje się lepszy. Lekko i przyjemnie się czyta, mimo wielu emocji, nie zawsze pozytywnych. ;) Po prostu polecam, tym bardziej jeśli czytaliście pierwszą część lub jakąkolwiek powieść pisarki. Musicie sięgnąć i po dziś recenzowaną pozycje. Gorąco polecam!
Zachęciłam Was chociaż troszkę? Chcielibyście poznać dalsze losy Agaty? Dajcie znać.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję autorce i wydawnictwu.
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/2022/09/przedpremierowo-patronat-medialny-anna.html
Opinia
„Twarz, którą pokochałam” to powieść, która pokazuje jak bardzo można
pozwolić dać porwać się swoim wyobrażeniom, które weryfikuje życie. To
niemiłosiernie prawdziwa, życiowa opowieść o uśpionych pragnieniach,
rozbudzonych namiętnościach i tęsknocie za prawdziwą miłością, nie
zawsze jest idealna. Zarówno pierwsza, jak i druga część tej historii
stanowiła dla autorki ogromne wyzwanie i było zupełnie nowym, ale też
świeżym doświadczeniem, gdyż po raz pierwszy napisała powieść z tak
dużym pokładem erotycznym. Jednak w wykonaniu pani Anny
Wysockiej-Kalkowskiej są one oddane z malarską subtelnością, nie rażą
ani nie wzbudzają negatywnych odczuć, gdyż są następstwem tego, co
dzieje się między dwojgiem, pragnących siebie ludźmi. Kolorytu dodaję w
niej wątek związany z malarstwem, które dla głównej bohaterki staje się
sposobem na wyrażanie tego, co czuje i targających nią emocji. Autorka
potrafi doskonale oddać tego rodzaju wrażenia, pokazać słowem to, co
dzieje się na malarskim płótnie, dzięki czemu przed naszymi oczami
wyobraźni pojawiają się obrazy tworzone przez Agatę. Doskonale czujemy
jej emocjonalną burzę, pełną wyładowań erotycznych, pożądania i wybuch
namiętności namalowany farbami.
Doskonałym podsumowaniem tej historii jest refleksja zamieszczona w słowie wstępnym „Uważam,
że nawet miłość nieodwzajemniona jest darem, bo pozwala nam zrozumieć
nasze człowieczeństwo, dotknąć duszy. Poza tym, czy jeśli w sercu
pojawia się nowy człowiek, nie powinniśmy być za niego wdzięczni? Nawet,
jeśli on nie kocha tak jak my, to jednak ubogaca nasze wnętrze.”
https://ezo-ksiazki.blogspot.com/2022/09/1184-twarz-ktora-pokochaam-tom-ii.html