Opinia
Dawid Dołba na kartach „Opowieści z Gniewogrodu” umieścił wszystko, co przyciąga czytelnika i co go otumania. Czuć ubóstwo, wilgoć, chłód każdego poranka. W ustach czuć kaca i suchość po każdym piciu bez umiaru. U boku ciąży tobół, zwisa pusta prawie sakiewka, a osioł idzie tempem ślimaka (i to jeszcze zmęczonego). Zastanawiasz się nawet, czy nocą aby nie popijał mocnych trunków wraz ze swym towarzyszem.
Czytasz i głowisz się, co zlepi te wszystkie opowieści razem. Co sprawi, że te postaci się spotkają i gdzie i czy w ogóle? Dawid Dołba nakreślił idealny labirynt fantastyki, po którym chadzają bohaterowie „Opowieści...”. Szukają Gniewogrodu, a przy okazji poznają samych siebie.
Czytając powieść Dołby odpoczywasz. Dobrze się bawisz. Czujesz wokół siebie swobodę i rozprężenie. Wchodzisz w fabułę z wielkim czytelniczym uśmiechem na twarzy. Ale uważaj, by nie okazało się, że trakcie w czytania ktoś podwędził ci ciuchy, a ty stoisz w trawie świecąc białymi (jak mąka) pośladkami.
http://autorzy365.pl/szukajac-gniewogrodu-odpoczywasz-i-dobrze-sie-bawisz_a7168
Opinia
Mam duży problem z ocena tej książki. Uwagę przyciągnęła kiczowata
okładka. Liczyłem na dość perfidny rodzaj rozrywki, a mianowicie
satysfakcję z czytania czegoś bardzo kiepskiego. Kto regularnie ogląda
produkcje Nettflixa i stare horrory wie o co mi chodzi. Otrzymałem
jednak trudny go zgryzienia orzech. Każdy aspekt w oparciu o który
zwykle oceniam książki jest tutaj skomplikowany, niejasny i budzi
mieszane uczucia.
Otóż powieść napisana jest dobrym językiem, warsztatowo nie wygląda na
debiut. I zaliczyłbym to na duży plus, ale jednak jest sporo miejsc w
których następuje wyraźny przeskok nazwijmy to literacki. Raz autor
pisze melodyjnie, rytmicznie, używając przemyślanych zwrotów, innym
razem jakby szedł na łatwiznę. To się zdarza każdemu, ale z tylu głowy
zastanawiam się czy ta nierówność nie jest przypadkiem zamierzona? Czy
autor celowo nie bawi się słowem? Czy to nie jest cześć jego stylu? Albo
jest nierówny, albo nierówność jest zamierzona i stanowi jego styl.
Czytając o tym jak bohater pił grzane wino, pomimo upału poczułem
olbrzymia ochotę na grzane wino.
Zastanawia mnie również ilość storn poświęcona rożnym tematom. Zdawałoby
się zwykła rozmowa w karczmie zostaje wzięta pod lupę, autor wyciska z
niej humor, dziwne kojarzące się z serialem „the office” poczucie
zażenowania, ogólnie z niepozornej rozmowy wyciąga ogrom treści,
komentuje rzeczywistość i to mi się podoba, ale z drugiej strony gdy
pojawia się bardzo smutna historia pewnej przeuroczej dziewczynki,
historia zostaje potraktowana po macoszemu. Skoro na rozmowę przy piwie
poświecił tyle kartek to czemu realny dramat niemalże przewinął? Według
mnie to bardzo źle rozłożone tempo i za to powinienem obniżyć ocenę o
kilka oczek, tylko że pojawia się kolejne „ale”. Co jeśli ilość czasu na
powiedzmy bzdurne sprawy jest celowo znacznie większa niż ilość czasu
poświęcona na ważne sprawy? Myślałem o tym długo i w książce
rzeczywiście błahe wątki maja więcej „czasu antenowego” zaś watki główne
jakby schodzą na drugi plan, przynajmniej pod katem „czasu antenowego”
Co jeśli to taki meta komentarz, co jeśli książka w ten sposób wyśmiewa
nasze życia, w których jakby się nad tym zastanowić to więcej czasu
poświęcamy na bzdury niżeli na sferę sacrum? Jeśli proporcje są
rozłożone przypadkowo, bo autor nie potrafi pisać o dramatach, to ocena
powinna być niższa, jeśli jednak to celowy zabieg, przez który nie tylko
treść książki ale równie jej struktura komentuje rzeczywistości, wtedy
chyle czoła i podziwiam za pomysł.
Cale szczęście ze nie jestem recenzentem, bo opisałem ledwo dwa punkty a
zrobił się z tego długi wpis. Resztę wypisze w punktach:
Plusy:
- przemyślane uniwersum z dużym potencjałem, chociaż autor mógł je bardziej rozwinąć, wiec to nadaje się też na minusa
- ciekawi bohaterowi, których ciężko rozszyfrować, i znowu nie wiem czy to tak ma być że ciężko ich rozgryźć czy to przypadek
- autor nie spieszy się z opowieścią, pozwala nabrać jej tempo, nie
zmusza bohaterów aby opowiadali kim są czego pragną, brak durnych
ekspozycji, zdecydowany plus
- niekiedy bardzo trafne, choć kąśliwe uwagi społeczne, raczej dostaje się każdemu, jest tez sporo zabawy konwencja i schematami
- tajemnicza postać „czytelnika”
- system magii, który powinien spodobać się programistom
- ładne opisy, niekiedy wręcz poetyckie
- zacięcie filozoficzne
- występują silne postacie kobiece, ale te prawdziwe, nie kobiety robiące za facetów
- niekiedy dziwaczne, pokrętne, obleśne sceny, które potwierdzają albo
wielka wyobraźnie albo jakieś psychiczne problemy, równie dobrze to
mógłby być minus, czytając o koszmarze zrobiło mi się po prostu
niedobrze
Minusy:
- Największym minusem książki jest to, ze nie potrafię jej rozgryźć, ani
dobrze ocenić, mam wrażenie, że dużo rzeczy jest tam ukrytych, jakby
autor pisał dla siebie a nie dla mnie, ciężko to wyjaśnić
- zdarzają się dialogi które trzeba przeczytać dwa razy by je zrozumieć
- dysputa filozoficzna która wywołała u mnie niepokój, najgorzej ze to
chyba było zamierzone przez autora wiec sam nie wiem czy to minus
- serialowe zakończenie, urywające akcje w ciekawym momencie, podobno to pierwsza cześć, ale nie jestem fanem takich sztuczek
- specyficzny humor, przypominający nieco Pratcheta, tylko takiego
bardziej dosadnego, mnie bawił, ale humor pojawia się w raczej
nieodpowiednich momentach, chyba ze właśnie tak ma być przewrotnie,
chyba że autora bawi coś co z natury bawić nie powinno
- mul, który mnie od początku irytuje
- nie wiem komu kibicuje, postacie stworzone są w sposób w który nie
pozwala ich lubić, bądź nie lubić do końca, najbardziej sympatyzowałem z
cudzoziemcem, ale też do pewnego momentu
- kiepska korekta
Daje 8 chociaż powinno być siedem. Oczko wyżej za to za miałem się z
książki ponabijać, ale wyszło tak że nie daje mi spokoju. Z drugiej
strony jeśli część moich przypuszczeń jest prawdziwa, czyli autor celowo
bawi się słowem, przeplata humor niski z wysokim, zderza ze sobą
sprzeczności etc wtedy byłaby mocna 9. Teraz myślę sobie, a co jeśli ta
kiczowata okładka ma być kiczowata i w zamyśle ma przyciągać takich jak
ja? Powiedzmy sobie szczerze, taki typowy odbiorca kupujący to co
aktualnie jest na topie nigdy nie kupi czegoś z taka okładką. Po taka
okładkę sięgnie najprędzej ktoś trochę przemądrzały, lubiący czasem
przeczytać okropnego gniota by sobie poprawić humor.
Opinia
Literatura daje możliwość przeniesienia się do miejsc, które – choć
nierealne – stają się rzeczywiste na kartach książki. Tak rzeczywiste,
że możemy poczuć ich smak, zapach, atmosferę i przede wszystkim… magię. W
swojej książce „Opowieści z Gniewogrodu”, która jest pierwszą częścią
sagi, Dawid Dołba kreśli niezwykle dokładny i malowniczy obraz realiów
Gniewogrodu, fantastycznego miasta, którym rządzi Madmazar Gniewny. To
miasto pełne swoich tajemnic i problemów, takich jak przestępczość, ale
przede wszystkim miejsce, w którym autor powołał do życia szereg
barwnych postaci.
To znakomita pozycja dla fanów dobrej fantastyki.
Opinia
Dla mnie wątek przestępczości i „spijaczy snów” był fascynujący. To on sprawia, że opowieść jest dynamiczna i tajemnicza, bo spijacze snów to główni oszuści i mąciciele, to oni są synonimem zła i burzą spokój mieszkańców Gniewogrodu. Polecam książkę.
Lubię to!
Opinia
U mnie istotny był dobrze przedstawiony wątek podróży. Zarówno Duncan i Alojzy, jak i Otto oraz Ali zmierzają do Gniewogrodu, a czytelnik śledzi ich przygody i niejako wyrusza w drogę razem z nimi. Każdemu bohaterowi przyświeca inny cel. Książka jest debiutem - ale udanym... czekam na drugą część...