Opinia
Autorka opowiada nam o swoim życiu, rozpoczynając opowieść od myśli samobójczych i telefonu do Centrum Interwencji Kryzysowej. Opowiada nam krok po kroku o kolejnych etapach, które podejmowała, zmierzając w stronę zdrowienia. Konsultacje terapeutyczne, psychiatryczne, grupa, masa rozmów czy też w końcu tytułowy psychiatryk. I jak nie trudno się domyślić, tego psychiatryka jest tu najwięcej. Szczegółowa relacja, dzień po dniu. Przeżycia, trudności, czasem też radości. Bardzo szczegółowa, systematyczna relacja, którą teraz my możemy się delektować. W tej autobiograficznej opowieści pisarka prowadzi nas za rączkę, pokazując kolejne momenty swej życiowej podróży ku zdrowiu, ale także dokładnie tłumacząc, co z czego wynikało.
Mnóstwo decyzji, jeszcze więcej ambiwalencji pojawiającej się na każdym kroku. Multum emocji, czasem tak rozbuchanych, że trudnych do przetrzymania. Olbrzymia chwiejność, zmienne stany, chęć tłumienia ich, uciszania. Autodestrukcja. Autoagresja. Chaos. Natłok myśli. Wylewające się litery, tworzące słowa, zdania… Wszystko to ułożone w niemal 400. stronicową powieść. Bardzo osobistą. Bardzo bolesną.
Opinia
Książka jest mocna i poruszająca. To lektura obowiązkowa dla wszystkich, którzy chcą pracować w obszarze pomagania: psychoterapeutów, psychiatrów, psychologów zajmujących się interwencją kryzysową, pracowników socjalnych i pielęgniarek psychiatrycznych. Pozwala wczuć się w ten huragan silnych uczuć, który tak często wiąże się z borderline, i zrozumieć, jak ogromny wysiłek robią pacjenci podejmujący próby leczenia. Może być bardzo pomocna również bliskim osób cierpiących na zaburzenia z pogranicza. Mimo drobnych potknięć językowych rozdzierająco szczera opowieść wciąga i porywa… Nie będę więcej opowiadała, poczytajcie sami.
https://notatkiterapeutyczne.pl/osobowosc-z-pogranicza-mlody-bog-z-petla-na-szyi-fb1a1ef9c57b
Opinia
Dla kogo, z myślą o kim napisałaś „Młodego boga z pętlą na szyi. Psychiatryk”, kto według ciebie powinien przeczytać tę książkę?
Prawdę mówiąc, „Psychiatryk” zaczęłam pisać sama dla siebie. Na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego wylądowałam po kilku dniach terapii na Oddziale Dziennym Leczenia Nerwic. Zanim podjęłam tę terapię, korzystałam z pomocy psychologa w Centrum Interwencji Kryzysowej. Bardzo chciałam zostać przyjęta na inny oddział dzienny. Niestety, odesłano mnie do Krakowa, do szpitala im. Babińskiego, którego jeden z oddziałów słynie z leczenia osobowości chwiejnej emocjonalnie, typu borderline. Byłam bardzo rozczarowana, gdyż miałam ogromne plany co do leczenia na tamtym oddziale dziennym. Już wtedy planowałam napisanie książki „Młody bóg z pętlą na szyi”, która byłaby świadectwem mojej drogi ku leczeniu i samego leczenia. Kiedy w końcu trafiłam na oddział zamknięty, miałam ze sobą zeszyt i długopis. Zaczęłam pisać, co przychodziło mi do głowy. Początkowo była to typowa autoterapia poprzez pisanie, jednak po jakimś czasie miałam ambicję, by był to namacalny wgląd w moje życie wewnętrzne. „Psychiatryk” napisałam szczególnie z myślą o specjalistach, którzy, według mojej wiedzy, nie mieli dostępu do tego typu książki, zwłaszcza w naszym ojczystym języku i osadzonej w polskich realiach. Kto jeszcze powinien ją przeczytać? Myślę, że każdy, kto jest zainteresowany tajnikami ludzkiej psychiki.
Cała recenzja na stronie
http://gazetasledcza.pl/2019/09/mlody-bog-z-petla-na-szyi
Opinia
Dla nas wszystkich. Dla rodzin, które borykają się z problemami różnych zaburzeń psychicznych. Jest wzorem do naśladowania, wzorem do walki o samą siebie i własne szczęście. Dopóki walczy, jest zwycięzcą, a dzięki tego typu książkom pomaga też walczyć innym na bardzo trudnych frontach. Ludziom, którzy także odczuwają przymus powieszenia się, zeszmacenia, zniszczenia. Ludziom, którzy sądzą, że im się od życia nic dobrego nie należy, a przecież każdemu się należy. Podoba mi się, że młody bóg mówi pięknym językiem, przemawia do każdego bez względu na płeć i wiek. Kto by nie sięgnął po książkę i tak wejdzie w ten świat i tak narracja wejdzie w jego serducho. Nie ma powrotu, raz przeczytana Mrówczyńska pozostaje w człowieku na zawsze. Ale nie tylko ona, bo i Mrówka los jest dla czytelnika ważny. Mrówek, jeśli czytasz tę recenzję, proszę napisz coś więcej o sobie w kolejnych częściach „Psychiatryka”.
To jest faktycznie inna recenzja niż się spodziewałam przed przeczytaniem książki. Jest bardziej osobista, emocjonalna, może za bardzo, nie wiem. W każdym razie, teraz sami widzicie co lektura „Psychiatryka” może zrobić z czytelnikiem. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Młodego boga z pętlą na szyi”, być może sami będziecie kiedyś potrzebowali pomocy albo ktoś z waszych bliskich. Poznajcie świat do którego rzadko kto ma odwagę i chęć wpuszczać ciekawskich gapiów. Wierzę, że każdy z was znajdzie w tej historii coś dla siebie.
Opinia
Na koniec małe odniesienie do innych opinii o tej książce. Wiele jest w
sieci opinii - i to widać - pisanych przez osoby nie mające albo wiedzy,
albo styczności z problemem będącym treścią tej pozycji. Przeglądając
takie opinie mam nieodparte wrażenie, jakbym czytał entuzjastyczne
relacje kogoś ze szkłem powiększającym w ręce, który przygląda się
właśnie przez to szkło nowemu, interesującemu gatunkowi żuka
gnojownika... Ludzie... dajcie sobie spokój z takimi recenzjami i
opiniami... Zgoda, "zachwycacie" się żukiem... serio?, jest czym się
"zachwycać"? I czy pomyśleliście w swym "zachwycie" jak czuje się też
żuk? Co i jak on przeżywa - na co dzień? Mocno wątpię... Nie wskażę
nikogo rzecz jasna palcem, ale mam nadzieję, że co poniektórzy
opiniujący zerkną w tę recenzję i - może - najdzie ich chwila refleksji.
Borderline, tak jak i inne zaburzenia natury
psychologiczno-psychiatrycznej to w naszym pięknym kraju, jak już
pisałem w innych recenzjach, wciąż temat tabu. Otoczony murem
ciemnogrodu i stereotypów. Tacy autorzy jak Anka Mrówczyńska robią
wyłomy w tym murze - i bardzo dobrze. Lecz ten mur pewnie jeszcze
trochę, niestety, postoi (jak widać).
Teraz jeszcze coś na "koniec-koniec" ;) ... Książkę, tak jak i inne o
tej tematyce, polecam w pierwszej kolejności wszystkim tym, których ten
problem bezpośrednio dotyka. W drugiej kolejności - ich bliskim.
Entuzjaści, studenci pewnych kierunków, osoby po prostu ciekawe
tematu... Wam też tę książkę polecam... mała tylko prośba z akapitu
powyżej: miejcie, na Boga, nieco refleksji w tym co i jak piszecie - i o
samej książce i o osobach, do których jest ona skierowana.
https://cosnapolce.blogspot.com/2019/08/mody-bog-z-petla-na-szyi-psychiatryk.html
Opinia
Zanim wspomnę o twórczości dorosłej Anki Mrówczyńskiej, wynikającej
przecież z jej doświadczeń już jako nastolatki, garść suchych faktów,
które są nie mniej wstrząsające od prawdziwych przeżyć autorki.
Każdego dnia dwoje nastolatków próbuje odebrać sobie życie. Specjaliści
szacują, że na jedno samobójstwo dokonane, przypada ok. 100 prób
samobójczych. O niektórych nie wiedzą nawet rodzice. Pacjenci potrafią
się przyznać do nich lekarzom nawet po roku. Według danych Eurostatu pod
względem liczby samobójstw na 100 tys. mieszkańców w grupie wiekowej
15–19 lat Polska zajmowała w 2015 roku czwartą pozycję wśród krajów
Europy, po Litwie, Islandii i Estonii.
Łóżek na oddziałach psychiatrycznych dla młodzieży jest bardzo mało, w
kolejce do przyjęcia na oddział całodobowy między marcem a kwietniem
2019 r. czekały 634 osoby – poinformowała Sieć Obywatelska Watchdog
Polska. To oznacza, że nastoletni obywatel naszego kraju czeka na
miejsce w szpitalu… dwa lata.
Według szacunków, w Polsce jest nieco ponad 4 tys. lekarzy psychiatrów,
co daje 90 lekarzy tej specjalności na milion osób. Polska zajmuje pod
tym względem przedostatnie miejsce w Europie, przed Bułgarią. Tygodnik
„Polityka” poinformował niemal przed chwilą, że w warszawskim Oddziale
Klinicznym Psychiatrii Wieku Rozwojowego przy ul. Żwirki i Wigury na 20
łóżek było przyjmowanych 38 chorych. Blisko 40 nastolatków z różnymi,
nierzadko poważnymi zaburzeniami, na 4 dyżurujące pielęgniarki. Młodzi
pacjenci śpią na kocach i materacach w świetlicy i jadalni. To samo w
Instytucie Psychiatrii i Neurologii – 28 łóżek i 45 pacjentów. W lutym
2019 r. ruszyła kampania społeczna „(Nie)widzialna nastoletnia
depresja”. W krótkim filmie stworzonym na potrzeby przedsięwzięcia
przedstawiono historie kilku nastolatków, którzy zmagają się z depresją.
Chłopaka, którego rodzice cały czas się kłócą; dziewczyny
niezrozumianej przez matkę i studentki, która nie ma na nic siły i
oszukuje najbliższe otoczenie, udając wieczną imprezowiczkę. Łączą ich
dwie rzeczy – depresja oraz to, że nikt nie bierze ich złego
samopoczucia na poważnie. W zamian za szczerość otrzymują odpowiedzi:
„Ogarnij się”, „nie przesadzaj”, „nie możesz mieć depresji, przecież
chodzisz na imprezy”. Niestety, takie zachowanie często popycha
nastolatków w stronę samobójstwa.
I o takich odpowiedziach, które też słyszała, pisze młoda osoba, Anka
Mrówczyńska. Pisze niezwykle dojrzale. Pisze tylko prawdę. Opisuje
często najgłębiej skrywane swoje lęki, przeżycia, nadzieje i emocje – i
pisze, jak próbowała tym lękom „zaradzić”: żyletką, tabletkami,
alkoholem, próbami samobójczymi. Lecz również pragnieniem miłości i
poszukiwaniem miłości.
Czy jej się udało? Nie zdradzę, chcę, żeby czytelnicy sami sięgnęli po tę lekturę, często – być może – ku przestrodze.
Jerzy A. Sobański z Katedry Psychoterapii Collegium Medicum
Uniwersytetu Jagiellońskiego tak napisał o tej książce w czasopiśmie
„Psychiatria i Psychoterapia”:
(...) omawiana pozycja wiarygodnie przybliża Czytelnikowi skomplikowany
świat burzliwego przeżywania pacjentów cierpiących na poważne zaburzenia
osobowości. Osadzona jest w polskich współczesnych realiach i języku,
oraz unika zarazem klimatu zarówno laurek, jak i pomówień dotyczących
konkretnych instytucji leczących i terapeutów. Dlatego wydaje się warta
polecenia studentom medycyny, psychologii, pedagogiki, ochrony zdrowia,
studiów podyplomowych z zakresu psychoterapii i poradnictwa, a przydatna
może być również praktykującym klinicystom. Pozwala przez pewien czas,
jeśli nie poczuć się jak pacjent, to co najmniej wczuć się w jego
sytuację i przeżycia.
I jeszcze jedna opinia. Katarzyna Szaulińska w „Kwartalniku Psychiatra”, piśmie dla praktyków:
Zapis Mrówczyńskiej jest tak rozdzierająco dosłowny i szczery, że widać w
nim potrzebę wystawienia się na ocenę, niechronienie siebie. Z drugiej
strony książka jest jasnym komunikatem: chcę być widziana, słyszana i
akceptowana taka jaka jestem. I to się udaje, bo autorkę-pacjentkę
naprawdę da się zrozumieć i polubić.
Wstrząsająca lektura obowiązkowa!