Opinia
Gdy brałam Pułapkę do ręki miałam nadzieję na eksploracyjne smaczki. Trochę więcej poszukiwań, może i zagadek. Niestety te okazały się tylko dodatkiem i pretekstem do opowiedzenia wbrew pozorom życiowej historii. Ale nie ukrywam, że ze względu na bliskość mi tematyki jestem bardziej wybredna
http://owmorele.pl/2017/12/pulapka-recenzja-powiesci-przygodowej/
Opinia
Macie ochotę na wycieczkę do świata
pełnych niebezpieczeństw , czyli Gór Izerskich, w których pasja
przeradza się w chorą fascynację. Autorka buduje klimat pełen napięcia i
emocji.
Akcja powieści to okolice świąt Bożego Narodzenia, czasy współczesne - choć kilka lat wstecz.
Dwie pary, czyli bracia Czarnowscy ze
swoimi żonami, przyjeżdżają na Dolny Śląsk, do Gór Izerskich, by
odnaleźć legendarną "Szczelinę Jeleniogórską" skrywającą skarby ukryte
przez Niemców. W tym samym czasie w górach pojawia się także dziennikarz
Jacek Sulima oraz Justus Schwarz - obywatel RFN wraz ze swoim
wspólnikiem, Marianem Boryczko. Bohaterowie nie spodziewają się, że
wpadną w zastawioną na nich pułapkę...
Co czeka na poszukiwaczy przygód i
skarbów? I co wspólnego z tym wszystkim na dziwne stworzenie, o którym
czytamy na samym początku? Krwiożercza bestia, która... No właśnie, co
robi?
Autorka w subtelny sposób wciąga nas w
świat Dolnego Śląska, powoli odsłania coraz to nowe karty. Snuje swoją
mroczną historię tak, by co chwilę czytelnika zaskakiwać...
Dziwne zjawiska pogodowe, natura i dziwne zwierzę - to wszystko i jeszcze więcej spotykają na swojej drodze nasi bohaterowie.
Jesteście ciekawi?
Myślę, że nie ma na co czekać, a
nadchodzący czas świąt warto spędzić z książką - w końcu i tak
zalegniemy pod kocem przejedzeni!
Opinia
Chyba najwyższa pora zrobić jakieś zestawienie ulubionych autorów. Na pewno wśród nich znalazłaby się Joanna Maria Kaleta, która pisze naprawdę fenomenalnie, a Pułapką udowadnia potrafi porwać czytelnika w niezwykłą podróż.
Bardzo często można spotkać wielu autorów zakochanych wręcz w różnych regionach. Joanna Maria Kaleta kocha Dolny Śląsk i jego tajemnice, co pokazała na stronach swojej najnowszej powieści. W Pułapce autorka zabiera nas w zimową podróż w Góry Izerskie.
Edyta i Maks swoje szczęśliwe chwile w małżeństwie mają dawno za sobą, jednak oboje łączy miłość do gór i rozwiązywania zagadek. Dlatego Maks organizuje wyjazd świąteczny w Góry Izerskie, gdzie również zabiera swojego brata i szwagierkę. Cała czwórka pragnie odkryć szczelinę jeleniogórską, w której to podobno Niemcy mieli schować dzieła sztuki, kiedy w 1945 roku opuszczali tereny Polski. Na miejscu zastają starą leśniczówkę, w której brakuje wszystkiego: prądu, toalety, o zasięgu telefonii komórkowej nie wspominając. Edyta jest rozżalona na męża, że takie piekło im na Święta zorganizował. Jednocześnie w chatce leśnika dziwnym trafem zaczynają znikać niektóre przedmioty. Początkowo lokatorzy oskarżają siebie na wzajem, jednak szybko okazuje się, że otaczająca ich przyroda nie cieszy się z ich wizyty.
Jednocześnie do Świeradowa dociera Jacek Sulima, dziennikarz czasopisma "Tropiciel". W ostatnim czasie miały bowiem miejsce dziwne wydarzenia w okolicy, którym postanowił się bliżej przyjrzeć. Nieoczekiwanie natrafia na ślady prawdziwej bestii...
Autorka w wyśmienity sposób prowadzi narrację swojej powieści, mieszając wątki i przerywając je w takim momencie, że zachęca czytelnika do dalszej lektury. To prawdziwa mistrzyni budowania napięcia. Sama Pułapka jest niezwykle ciekawą historią na zimowe wieczory. Po lekturze jestem pewna, że w wakacje rozważę wyjazd w Góry Izerskie, ponieważ jestem ich bardzo ciekawa.
Opinia
Jest czas szukania i czas tracenia… (s. 120)
Do tej pory nie znałam żadnej powieści Jolanty Marii Kalety, ale
Pułapka to zmieniła. Mogłabym rzec, że wpadłam w pułapkę. Świąteczną
pułapkę.
„Te wzgórza kryją w sobie jakiś potencjał skarbowy, nie można wykluczyć…” – przemknęło mu przez myśl. (s. 180)
Taka myśl o Wzgórzach Buchholza przemknęła Jackowi Sulimie,
redaktorowi miesięcznika „Tropiciel”, które zajmuje się rozwiązywaniem
tajemnic i zagadek z drugiej wojny światowej na Dolnym Śląsku.
Dziennikarz został wysłany przez swego naczelnego w Góry Izerskie, aby
zająć się tematem szczeliny jeleniogórskiej i wyjaśnić sprawę nieznanego
zwierzęcia zostawiającego tropy, które zabija i kradnie zwierzęta
domowe.
Sprawdzimy coś za jeden. Ryś, pies czy czupakabra. (s. 324-325) Sulima
Wielu okolicznych mieszkańców uważało, że to tajemnicza bestia rodem
z Ameryki Południowej – czupakabra. Inni mówili o wielkim rysiu czy o
zdziczałym psie. Sprawa nie jest łatwa. Lecz bardziej skomplikowana i
mająca znacznie dłuższą hitorię, nie wspominając o ilości ofiar:
Od lat ludzie gadali, że na Tłoczynie […] miał istnieć schowek z
poniemieckimi skarbami. Ponoć jakaś szczelina czy cóś. Od czasu do czasu
jacyś przyjeżdżają i szukają z tymi wykrywaczami metalu, czy jak to się
tam nazywa. (s. 189)
Ponoć w górach Niemcy tuż przed zakończeniem wojny ukryli wielkie
skarby, które do tej pory nie zostały odnalezione, a przynajmniej nikt
nie pochwalił się sukcesem. Nic dziwnego, że modnym zajęciem stała się
eksploracja gór. Amatorami eksploracji są bracia Maks i Patryk
Czarnowscy oraz ich żony. Do nielegalnych poszukiwań szczeliny
przygotowują się od dłuższego czasu. Termin został wyznaczony przez
Maksa na Boże Narodzenie. Na bazę wynajął starą gajówkę stojącą na
Mokrej Przełęczy. O „bajecznych skarbach” w mitycznej szczelinie
jeleniogórskiej dowiedział się także Niemiec Justus Schwarz, który na
poszukiwania rusza ze wspólnikiem Marianem Boryczko.
Rajski krajobraz wokoło, a w sercach piekło. (s. 309)
Czarny Las i Czarcie Skały robią wrażenie na ludziach. I to skrajne.
Krajobraz iście bajkowy – biel skrzącego się śniegu, strzeliste świerki
stojące jeden przy drugim, wzgórza i hulający wiatr. A na niebie
niezwykły spektakl – pięć planet ustawionych w szeregu promieniowało
zimnym blaskiem. Były to: Merkury, Wenus, Mars, Saturn i Jowisz. Taka
wielka koniunkcja zdarzała się rzadko. W trakcie jej trwania dochodziło
do różnych niewyjaśnionych i dramatycznych zjawisk… Inne wrażenie
Czarcich Skał to lęk, przerażenie, uciekanie, walka o przetrwanie, walka
o życie.
To przecież on wpędził ich w tę pułapkę. Świąteczną pułapkę. (s. 347-348)
Tytułowa Pułapka to odludne miejsce, w którym znalazła się rodzina
Czarnowskich. Ale w powieści czytelnik znajdzie jeszcze inne „pułapki” –
te dosłowne i bardziej metaforyczne. Co dla człowieka może stać się
pułapką? Co może w nią wpędzić? Czy da się z niej wyjść? Jeśli tak, to w
jaki sposób? Warto się zastanowić w trakcie lektury, czy my sami nie
tkwimy w jakiejś pułapce, choćby pułapce uczuć…
„Czarny Las, psiakrew. Zachciało ci się tajemnic, to masz, durniu”. Poczuł na karku przykra gęsią skórkę. (s. 244)
Tajemnice kusiły ludzi i będą kusić nadal. Ta powieść też kusi
ukrytymi w niej tajemnicami, zagadkami czekającymi na rozwiązanie. Mnie
skusiła, jednakże muszę przyznać, że na początku ciężko mi się czytało.
Dogłębne poznanie rodziny Czarnowskich okazuje się słuszne w dalszej
części powieści, lecz jest kilka dłużyzn, które nic nie wnoszą do akcji,
tylko niepotrzebnie ją rozciągają. Dopiero „Część druga” wciągnęła mnie
w wir wydarzeń, a przepadłam w dalszych dwóch częściach. Przygoda zimą,
gdy temperatura spada do -20 stopni, to już nie jest zabawa, zwłaszcza
gdy wkoło są dzikie zwierzęta, a w leśnym mroku czai się
niebezpieczeństwo. W powietrzu czuć grozę, panuje dziwna, napięta
atmosfera. A na dodatek ktoś strzela…
Autorka napisała ciekawą powieść przygodową dla dorosłych z
elementami grozy, sensacji i kryminału. Ciekawą fabułą przykuła uwagę
czytelnika, zaserwowała mu różne emocje, ukazała inne oblicze świąt
Bożego Narodzenia i ukoiła pięknymi, zimowymi krajobrazami, choć też
pokazała groźne oblicze zimy, potęgę natury. W kilku momentach
zaskoczyła mnie zwrotami akcji i rozwiązaniami poszczególnych wątków,
lecz zakończenie… pozostawiła wyobraźni czytelnika. Zabrakło mi
dosłownie 2-3 zdań do postawienia kropki nad i. Ot, taka pułapka dla
wyobraźni czytelnika!
Ostatnio kopanie jest w modzie. (s. 133)
Wybierzcie się razem z Jolantą Marią Kaletą i jej bohaterami na
poszukiwanie poniemieckich skarbów w Góry Izerskie. Przynajmniej
literacko. Warto przeżyć taką przygodę, nie wychodząc z domu.
Szczególnie wtedy, gdy zima i Boże Narodzenie za pasem…
Opinia
Jolanta Maria Kaleta zaskoczy wielu swoich wiernych czytelników, umieszczając akcję swojej najnowszej powieści zatytułowanej „Pułapka” całkiem współcześnie, bo w 2011 roku, a nie jak tradycyjnie, w PRL. Jednak z całą pewnością Czytelnicy nie będą zawiedzeni. Podobnie jak w swoich poprzednich książkach również i w tej najnowszej znajdziemy odwołanie do tajemnicy sięgającej korzeniami końca II wojny światowej. Na nowy trop wiodący do „szczeliny jeleniogórskiej”, mitycznego schowka zawierającego bajeczne bogactwa, wpadają bracia Czarnowscy, eksploratorzy-amatorzy. W to samo miejsce wyrusza polsko-niemiecka ekipa zawodowo trudniąca się poszukiwaniami. Informacja, że „szczelina” znajduje się w Górach Izerskich, dociera także do dziennikarza z miesięcznika „Tropiciel”. Zajmuje się on tropieniem tajemnic i rozwiązywaniem zagadek sprzed lat. Wszyscy mają tylko szczegółowe informacje na temat lokalizacji schowka. Jednak dotarcie do niego okaże się trudniejsze, niż przypuszczali. Góry Izerskie postawiły na straży swoich tajemnic niecodziennych „strażników skarbu”. Cena, jaką przyjdzie poszukiwaczom zapłacić za poznanie prawdy, okaże się bardzo wysoka.
Opinia
Lektura „Pułapki” była już moim siódmym spotkaniem z twórczością Jolanty
Marii Kalety. Akcja powieści rozgrywa się w grudniu 2011 r. w Górach
Izerskich. Maks Czarnowski wraz bratem Patrykiem oraz żonami Edytą i
Dorotą zamierzają spędzić święta Bożego Narodzenia w położonej na
odludziu starej, drewnianej gajówce. Pozbawiona prądu i wszelkich wygód
wiekowa chata nie przypada do gustu kobietom. Według Maksa ustronne
miejsce stanowić będzie jednak doskonały punkt wypadowy. Tu nikt nie
będzie im przeszkadzał w prowadzeniu poszukiwań owianej legendami tzw.
szczeliny jeleniogórskiej. Trzeba bowiem wspomnieć, że całą czwórkę
łączą nie tylko więzy rodzinne. Czarnowscy pasjonują się również
poszukiwaniami skarbów ukrytych w schyłkowym okresie II wojny światowej
na terenie Dolnego Śląska...
Więcej na:
http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2017/10/puapka.html