Opinie o książce: "Pułapka"

Okładka
Przygodowa powieść Jolanty Marii Kalety zatytułowana „Pułapka”, w odróżnieniu od poprzednich, dzieje się współcześnie, jednak nadal pozostaje w sferze tajemnic i zagadek, w które bogaty jest Dolny Śląsk. Na poszukiwanie mitycznej „szczeliny jeleniogórskiej” – schowka z czasów II wojny światowej, w którym ponoć Niemcy ukryli złoto, biżuterię, brylanty, dzieła sztuki itd. – wyruszają bracia Czarnowscy, Maks i Patryk, wraz z żonami, Edytą i Dorotą. Od lat Czarnowscy hobbystycznie zajmują się eksploracją, licząc także na rychłe wzbogacenie się. Zdobyte przez nich informacje lokują „szczelinę” w starej sztolni kobaltu w Górach Izerskich....

Opinia

dla miłośników Dolnego Śląska

Awatar użytkownika
O w molelę
(anonimowy)

Gdy brałam Pułapkę do ręki miałam nadzieję na eksploracyjne smaczki. Trochę więcej poszukiwań, może i zagadek. Niestety te okazały się tylko dodatkiem i pretekstem do opowiedzenia wbrew pozorom życiowej historii. Ale nie ukrywam, że ze względu na bliskość mi tematyki jestem bardziej wybredna

http://owmorele.pl/2017/12/pulapka-recenzja-powiesci-przygodowej/

26 luty 2018 08:41

Opinia

Czy książka Jolanty Marii Kalety wpisze się w świąteczne książki, skoro wszystko dzieje się w niedalekiej okolicy świąt? Oceńcie sami...

Awatar użytkownika
Katarzyna Bieńkowska
(anonimowy)

Macie ochotę na wycieczkę do świata pełnych niebezpieczeństw , czyli Gór Izerskich, w których pasja przeradza się w chorą fascynację. Autorka buduje klimat pełen napięcia i emocji. 
Akcja powieści to okolice świąt Bożego Narodzenia, czasy współczesne - choć kilka lat wstecz.  Dwie pary, czyli bracia Czarnowscy ze swoimi żonami, przyjeżdżają na Dolny Śląsk, do Gór Izerskich, by odnaleźć legendarną "Szczelinę Jeleniogórską" skrywającą skarby ukryte przez Niemców. W tym samym czasie w górach pojawia się także dziennikarz Jacek Sulima oraz Justus Schwarz - obywatel RFN wraz ze swoim wspólnikiem, Marianem Boryczko. Bohaterowie nie spodziewają się, że wpadną w zastawioną na nich pułapkę... 
Co czeka na poszukiwaczy przygód i skarbów? I co wspólnego z tym wszystkim na dziwne stworzenie, o którym czytamy na samym początku? Krwiożercza bestia, która... No właśnie, co robi? 
Autorka w subtelny sposób wciąga nas w świat Dolnego Śląska, powoli odsłania coraz to nowe karty. Snuje swoją mroczną historię tak, by co chwilę czytelnika zaskakiwać... 
Dziwne zjawiska pogodowe, natura i dziwne zwierzę - to wszystko i jeszcze więcej spotykają na swojej drodze nasi bohaterowie. Jesteście ciekawi?
Myślę, że nie ma na co czekać, a nadchodzący czas świąt warto spędzić z książką - w końcu i tak zalegniemy pod kocem przejedzeni!

8 styczeń 2018 12:43

Opinia

Awatar użytkownika
MALINOWSKAK
(anonimowy)

Chyba najwyższa pora zrobić jakieś zestawienie ulubionych autorów. Na pewno wśród nich znalazłaby się Joanna Maria Kaleta, która pisze naprawdę fenomenalnie, a Pułapką udowadnia potrafi porwać czytelnika w niezwykłą podróż.

Bardzo często można spotkać wielu autorów zakochanych wręcz w różnych regionach. Joanna Maria Kaleta kocha Dolny Śląsk i jego tajemnice, co pokazała na stronach swojej najnowszej powieści. W Pułapce autorka zabiera nas w zimową podróż w Góry Izerskie. 
Edyta i Maks swoje szczęśliwe chwile w małżeństwie mają dawno za sobą, jednak oboje łączy miłość do gór i rozwiązywania zagadek. Dlatego Maks organizuje wyjazd świąteczny w Góry Izerskie, gdzie również zabiera swojego brata i szwagierkę. Cała czwórka pragnie odkryć szczelinę jeleniogórską, w której to podobno Niemcy mieli schować dzieła sztuki, kiedy w 1945 roku opuszczali tereny Polski. Na miejscu zastają starą leśniczówkę, w której brakuje wszystkiego: prądu, toalety, o zasięgu telefonii komórkowej nie wspominając. Edyta jest rozżalona na męża, że takie piekło im na Święta zorganizował. Jednocześnie w chatce leśnika dziwnym trafem zaczynają znikać niektóre przedmioty. Początkowo lokatorzy oskarżają siebie na wzajem, jednak szybko okazuje się, że otaczająca ich przyroda nie cieszy się z ich wizyty. 
Jednocześnie do Świeradowa dociera Jacek Sulima, dziennikarz czasopisma "Tropiciel". W ostatnim czasie miały bowiem miejsce dziwne wydarzenia w okolicy, którym postanowił się bliżej przyjrzeć. Nieoczekiwanie natrafia na ślady prawdziwej bestii...
Autorka w wyśmienity sposób prowadzi narrację swojej powieści, mieszając wątki i przerywając je w takim momencie, że zachęca czytelnika do dalszej lektury. To prawdziwa mistrzyni budowania napięcia. Sama Pułapka jest niezwykle ciekawą historią na zimowe wieczory. Po lekturze jestem pewna, że w wakacje rozważę wyjazd w Góry Izerskie, ponieważ jestem ich bardzo ciekawa.

28 listopad 2017 06:47

Opinia

Świąteczna pułapka

Awatar użytkownika
Marta Korycka
(anonimowy)

Jest czas szukania i czas tracenia… (s. 120)
Do tej pory nie znałam żadnej powieści Jolanty Marii Kalety, ale Pułapka to zmieniła. Mogłabym rzec, że wpadłam w pułapkę. Świąteczną pułapkę.
„Te wzgórza kryją w sobie jakiś potencjał skarbowy, nie można wykluczyć…” – przemknęło mu przez myśl. (s. 180)
Taka myśl o Wzgórzach Buchholza przemknęła Jackowi Sulimie, redaktorowi miesięcznika „Tropiciel”, które zajmuje się rozwiązywaniem tajemnic i zagadek z drugiej wojny światowej na Dolnym Śląsku. Dziennikarz został wysłany przez swego naczelnego w Góry Izerskie, aby zająć się tematem szczeliny jeleniogórskiej i wyjaśnić sprawę nieznanego zwierzęcia zostawiającego tropy, które zabija i kradnie zwierzęta domowe.
Sprawdzimy coś za jeden. Ryś, pies czy czupakabra. (s. 324-325) Sulima
Wielu okolicznych mieszkańców uważało, że to tajemnicza bestia rodem z Ameryki Południowej – czupakabra. Inni mówili o wielkim rysiu czy o zdziczałym psie. Sprawa nie jest łatwa. Lecz bardziej skomplikowana i mająca znacznie dłuższą hitorię, nie wspominając o ilości ofiar:
Od lat ludzie gadali, że na Tłoczynie […] miał istnieć schowek z poniemieckimi skarbami. Ponoć jakaś szczelina czy cóś. Od czasu do czasu jacyś przyjeżdżają i szukają z tymi wykrywaczami metalu, czy jak to się tam nazywa. (s. 189)
Ponoć w górach Niemcy tuż przed zakończeniem wojny ukryli wielkie skarby, które do tej pory nie zostały odnalezione, a przynajmniej nikt nie pochwalił się sukcesem. Nic dziwnego, że modnym zajęciem stała się eksploracja gór. Amatorami eksploracji są bracia Maks i Patryk Czarnowscy oraz ich żony. Do nielegalnych poszukiwań szczeliny przygotowują się od dłuższego czasu. Termin został wyznaczony przez Maksa na Boże Narodzenie. Na bazę wynajął starą gajówkę stojącą na Mokrej Przełęczy. O „bajecznych skarbach” w mitycznej szczelinie jeleniogórskiej dowiedział się także Niemiec Justus Schwarz, który na poszukiwania rusza ze wspólnikiem Marianem Boryczko.
Rajski krajobraz wokoło, a w sercach piekło. (s. 309)

Czarny Las i Czarcie Skały robią wrażenie na ludziach. I to skrajne. Krajobraz iście bajkowy – biel skrzącego się śniegu, strzeliste świerki stojące jeden przy drugim, wzgórza i hulający wiatr. A na niebie niezwykły spektakl – pięć planet ustawionych w szeregu promieniowało zimnym blaskiem. Były to: Merkury, Wenus, Mars, Saturn i Jowisz. Taka wielka koniunkcja zdarzała się rzadko. W trakcie jej trwania dochodziło do różnych niewyjaśnionych i dramatycznych zjawisk… Inne wrażenie Czarcich Skał to lęk, przerażenie, uciekanie, walka o przetrwanie, walka o życie.
To przecież on wpędził ich w tę pułapkę. Świąteczną pułapkę. (s. 347-348)
Tytułowa Pułapka to odludne miejsce, w którym znalazła się rodzina Czarnowskich. Ale w powieści czytelnik znajdzie jeszcze inne „pułapki” – te dosłowne i bardziej metaforyczne. Co dla człowieka może stać się pułapką? Co może w nią wpędzić? Czy da się z niej wyjść? Jeśli tak, to w jaki sposób? Warto się zastanowić w trakcie lektury, czy my sami nie tkwimy w jakiejś pułapce, choćby pułapce uczuć…
„Czarny Las, psiakrew. Zachciało ci się tajemnic, to masz, durniu”. Poczuł na karku przykra gęsią skórkę. (s. 244)
Tajemnice kusiły ludzi i będą kusić nadal. Ta powieść też kusi ukrytymi w niej tajemnicami, zagadkami czekającymi na rozwiązanie. Mnie skusiła, jednakże muszę przyznać, że na początku ciężko mi się czytało. Dogłębne poznanie rodziny Czarnowskich okazuje się słuszne w dalszej części powieści, lecz jest kilka dłużyzn, które nic nie wnoszą do akcji, tylko niepotrzebnie ją rozciągają. Dopiero „Część druga” wciągnęła mnie w wir wydarzeń, a przepadłam w dalszych dwóch częściach. Przygoda zimą, gdy temperatura spada do -20 stopni, to już nie jest zabawa, zwłaszcza gdy wkoło są dzikie zwierzęta, a w leśnym mroku czai się niebezpieczeństwo. W powietrzu czuć grozę, panuje dziwna, napięta atmosfera. A na dodatek ktoś strzela…
Autorka napisała ciekawą powieść przygodową dla dorosłych z elementami grozy, sensacji i kryminału. Ciekawą fabułą przykuła uwagę czytelnika, zaserwowała mu różne emocje, ukazała inne oblicze świąt Bożego Narodzenia i ukoiła pięknymi, zimowymi krajobrazami, choć też pokazała groźne oblicze zimy, potęgę natury. W kilku momentach zaskoczyła mnie zwrotami akcji i rozwiązaniami poszczególnych wątków, lecz zakończenie… pozostawiła wyobraźni czytelnika. Zabrakło mi dosłownie 2-3 zdań do postawienia kropki nad i. Ot, taka pułapka dla wyobraźni czytelnika!
Ostatnio kopanie jest w modzie. (s. 133)
Wybierzcie się razem z Jolantą Marią Kaletą i jej bohaterami na poszukiwanie poniemieckich skarbów w Góry Izerskie. Przynajmniej literacko. Warto przeżyć taką przygodę, nie wychodząc z domu. Szczególnie wtedy, gdy zima i Boże Narodzenie za pasem…

10 listopad 2017 08:01

Opinia

Awatar użytkownika
Aneta Mazur z weekend z dobrą książką
(anonimowy)

Jolanta Maria Kaleta zaskoczy wielu swoich wiernych czytelników, umieszczając akcję swojej najnowszej powieści zatytułowanej „Pułapka” całkiem współcześnie, bo w 2011 roku, a nie jak tradycyjnie, w PRL. Jednak z całą pewnością Czytelnicy nie będą zawiedzeni. Podobnie jak w swoich poprzednich książkach również i w tej najnowszej znajdziemy odwołanie do tajemnicy sięgającej korzeniami końca II wojny światowej. Na nowy trop wiodący do „szczeliny jeleniogórskiej”, mitycznego schowka zawierającego bajeczne bogactwa, wpadają bracia Czarnowscy, eksploratorzy-amatorzy. W to samo miejsce wyrusza polsko-niemiecka ekipa zawodowo trudniąca się poszukiwaniami. Informacja, że „szczelina” znajduje się w Górach Izerskich, dociera także do dziennikarza z miesięcznika „Tropiciel”. Zajmuje się on tropieniem tajemnic i rozwiązywaniem zagadek sprzed lat. Wszyscy mają tylko szczegółowe informacje na temat lokalizacji schowka. Jednak dotarcie do niego okaże się trudniejsze, niż przypuszczali. Góry Izerskie postawiły na straży swoich tajemnic niecodziennych „strażników skarbu”. Cena, jaką przyjdzie poszukiwaczom zapłacić za poznanie prawdy, okaże się bardzo wysoka.

18 pażdziernik 2017 12:24

Opinia

Awatar użytkownika
ZapomnianaBiblioteka
(anonimowy)

Lektura „Pułapki” była już moim siódmym spotkaniem z twórczością Jolanty Marii Kalety. Akcja powieści rozgrywa się w grudniu 2011 r. w Górach Izerskich. Maks Czarnowski wraz bratem Patrykiem oraz żonami Edytą i Dorotą zamierzają spędzić święta Bożego Narodzenia w położonej na odludziu starej, drewnianej gajówce. Pozbawiona prądu i wszelkich wygód wiekowa chata nie przypada do gustu kobietom. Według Maksa ustronne miejsce stanowić będzie jednak doskonały punkt wypadowy. Tu nikt nie będzie im przeszkadzał w prowadzeniu poszukiwań owianej legendami tzw. szczeliny jeleniogórskiej. Trzeba bowiem wspomnieć, że całą czwórkę łączą nie tylko więzy rodzinne. Czarnowscy pasjonują się również poszukiwaniami skarbów ukrytych w schyłkowym okresie II wojny światowej na terenie Dolnego Śląska...

Więcej na:
http://www.zapomnianabiblioteka.pl/2017/10/puapka.html

9 pażdziernik 2017 10:44

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl