Opinia
Piękna opowieść o sile miłości. Pobudza skrajne emocje, daje się wciągnąć w romantyczne i namiętne uniesienia między bohaterami. Oboje mają świadomość, że ich uczucie nie wygasło, a każdy wspólny dzień zbliża ich do siebie. Czy wyznają sobie prawdę, wyjaśnią niedopowiedziane sprawy z przeszłości i zdecydują o poważnych zmianach w życiu?
https://www.instagram.com/p/CLkP0w5Bik8/
Opinia
Książka porusza ważny aspekt związany ze złożoną obietnicą, której konsekwencje mogą uszczęśliwić lub unieszczęśliwić.
Nie sądziłam, że ta książka uderzy we mnie z mocą, że odstawię wszystko, co miałam w planach, aby zastanowić się nad tym, jak życie potrafi być popieprzone. Czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, że nie koniecznie problemy finansowe lub zdrowotne potrafią być jedynym kłopotem życiowym. Czasem, a raczej Głównie o ból głowy, przyprawiają nas sprawy sercowe.
W książce występuje postać, która gdy tylko się pojawiała, a było jej cholernie duuuużo, przyprawiała mnie o mdłości, bo nie wyobrażam sobie, by być takim padalcem. Przepraszam za wyrażenie, ale serce mnie bolało i nie raz chciało mi się płakać. Miałam ochotę zagarnąć główną bohaterkę, postawić butelek wina o obiecać jej, że wszystko będzie dobrze.
Dzięki tej książce powiem wam, że jako singielka, która bała się umrzeć wśród gromady kotów. Widzę dla siebie jeszcze nadzieję. Ta książka pokazuje nam brutalne oblicze miłości. Jednak pojawia się w niej ktoś, kto potrafi tę brutalność ujarzmić.
https://www.instagram.com/p/CDEIYX1hwkI/
Opinia
Powieść „I obiecuję ci miłość” to książka o przyjaźni z lat młodzieńczych, niespełnionej miłości i wspólnych interesach.
Izabela, Wincent i Tomasz prowadzą wspólnie klub Tortora.
Iza i Tomek są małżeństwem.
Czy pojęcie nie zakochać się w żonie przyjaciela i banalna męska obietnica ma znaczenie, jeśli kocha się kogoś nad życie?
Czy Iza i jej pogląd, że miłość przysięgana przed ołtarzem ma trwać do końca życia się spełni?
Co ze szczęściem i namiętnością w małżeństwie?
Co będzie dalej, czy Iza i Tomasz to związek bez wad? Co z Wincentem?
Książkę przeczytałam z oporem, z początku wcale mnie nie zainteresowała, ale na szczęście akcja się rozwinęła.
Przeczytałam do końca z bijącym sercem. Powieść o pięknej, wyczekiwanej miłości i cudach, które niekiedy się naprawdę zdarzają.
O miłości, o którą warto walczyć do samego końca.
Opinia
Ta książka na pewno znajdzie się w mojej biblioteczce obok innych
powieści Marty W, Staniszewskiej, ponieważ jest świetnie
napisana.Autorka absolutnie przebiła moje oczekiwania i mam nadzieje, że
historia miłości Winsa i Belli zagości na stałe w waszych sercach
podobnie jak w moim. Oby autorka jak najszybciej wydała kolejne
powieści, równie magiczne ;)
więcej na http://martawsrodksiazek.blogspot.com/2017/01/marta-w-staniszewska-i-obiecuje-ci.html
Recenzja
Zastanawiałam się ostatnio, czy istnieje coś takiego jak "przesyt romansowy". Doszłam do wniosku, że TAK, ponieważ powiedzenie: co za dużo, to niezdrowo odnosi się do wszystkiego. Dlatego podeszłam do "I obiecuję ci miłość..." z dużym dystansem.
Dokładnie wiem, czego oczekuję po romansach i mniej więcej orientuję się, czego mogę spodziewać się po polskich autorkach. Nie miałam wielkich nadziei, ponieważ zawsze bardziej trafiały do mnie lektury zagraniczne, tymczasem...
Iza jest szczęśliwą mężatką. Przynajmniej tak widzą to postronni. Ci, którzy mają do czynienia z małżeństwem, wiedzą, że Tomasz - jej mąż - jest najgorszym typem despoty. Kontroluje każdy jej ruch, tłamsi okrutnymi słowami i wykorzystuje wrodzoną dobroć. Kobieta została wychowana w duchu starych zasad, więc przeciwstawienie się mężowi jest nie do pomyślenia.
Wincent to typowy lekkoduch. Ma nieprzebrane ilości kochanek, zatargi z alkoholem i prowadzi interesy o wątpliwej reputacji. Tak mówią ludzie. Jego przyjaciele. Postronni. Czyli wszyscy, którzy nie powinni mieć w tej materii nic do powiedzenia.
Dwójka ludzi. Okrutna tajemnica. Na nowo rozpalone pożądanie.
U bohaterek poszukuję cech, które pozwolą im zawalczyć o siebie. Dadzą siłę i determinację. Wydobędą z największej opresji. Iza w żaden sposób nie wpisuje się w szablon, który aprobuję i uwielbiam. Nie posiada przymiotów, które wywołałyby w mojej duszy powiew szacunku, a jednak...
Nieważne jak dokładnie się jej przyglądałam, ilu testom ją poddałam... ona wciąż pozostawała osobą, z którą z chęcią nawiązałabym dialog. Więcej! Przekonała mnie do siebie.
Iza jest delikatna, drobna i wbrew schematom duszę również ma niepewną i bezbronną. Nie dąży do konfrontacji, ale podejmuje próby obrony. Kiedy w coś wierzy - walczy o to. Nie agresywnie i wulgarnie, ale z uprzejmością i elegancją. Ta kobieta całą sobą przedstawia obraz damy. Autorce udało się stworzyć postać, która zachowała subtelny sznyt, wrodzoną kruchość, a jednocześnie nie obrała roli 'wiecznej ofiary' i 'sieroty'. Pokusiłabym się o stwierdzenie, że Iza łączy w sobie autentyczność i baśniowość. Posiada przymioty bajkowej księżniczki, ale z racji, że żyje prawdziwym życiem, musi walczyć, bronić się i przede wszystkim konfrontować - nie tyko z ludźmi, również z prawdą.
Wincent jest typowym facetem, którego pragnie każda z nas. Wysoki, wykształcony, umięśniony, wysportowany, elokwentny, z żyłką do interesów, z humorem, bogaty, z pięknym uśmiechem i hipnotyzującymi oczami... mam wymieniać dalej? Jest rycerzem na białym koniu, w lśniącej zbroi, w której - w miejscu serca - posiada wyrwę.
Budowa bohatera, który dorówna kobiecym wyobrażeniom, zahipnotyzuje, a jednocześnie odsłoni rany i przyzna się do ludzkiej bezsilności, który zeskoczy z konia i z bólu ran klęknie na ziemi - to sztuka. Szczególnie u polskich autorek, które dziwnym trafem decydują się często na infantylny styl i ciosane postacie.
Rycerz jest wspaniałym kontrastem wobec Tomasza, czyli męża Izy. On zdecydowanie odgrywa rolę złego charakteru, ale nie dajcie się zwieść, ponieważ autorka zastosowała zabieg, który po prostu wybija książkę ponad inne. W Tomku, pod zepsuciem i pogardą dla świata, odnalazłam biedne, skrzywdzone, przestraszone dziecko. Schowane w dorosłym człowieku, mocno trzymające wiedzę, że nie ma dla niego ratunku, nie może się zmienić, nie ma wyboru. Ktoś musi grać rolę 'tego złego'.
Czy muszę dodawać zdanie, że postaciom nie mam nic do zarzucenia? Chciałabym tylko, by autorka rozwinęła wątek brata Izy, ale wierzę, że dostaniemy to w następnych książkach.
Wiecie jak nie cierpię trójkątów miłosnych? Na pewno. Po prostu ich nienawidzę, dlatego odetchnęłam z ulgą, gdy odkryłam, że tutaj taki temat nie został nawet poruszony.
Nie obawiajcie się!
Iza porzuca męża - sami pewnie już dawno to odkryliście - ale dzięki sprytnie prowadzonej akcji nie będzie się miotać pomiędzy dwoma mężczyznami.
Nie będzie długich, smętnych monologów pełnych czarnych myśli.
Porzuca i już.
Żadna kobieta nie jest w stanie tolerować czynu, którego dopuścił się Tomasz. Żadna z nas. Bardzo spodobała mi się droga, jaką obrała autorka, by wyplątać Izę z tej toksycznej relacji. Sprawnie i bez melodramatów.
Subtelna ja nie jestem na pewno, ale sposób w jaki płynęła narracja w książce - zdecydowanie.
Narracja trzecioosobowa w romansach spotykana jest rzadko. Nawet bardzo rzadko, a szkoda. Jeżeli autor wie, co chce napisać, uda mu się to z każdego punktu widzenia. Narrator wszechwiedzący ma wielką moc, ponieważ mógłby wszystko do razu wyjawić, ale on jak najlepszy gawędziarz prowadzi nas przez fabułę i myśli bohaterów. Cechuje go obiektywizm, co pozwala zachować równowagę i temperuje rozbuchane emocje bohaterów.
Zachowanie dystansu w tym gatunku jest wskazane. Pozwala czytelnikowi lepiej wcielić się w sytuacje postaci, zachwycić się powieścią, a jednocześnie nie udusić się pod naporem uczuć, których na pęczki w romansach.
Czyta się o wiele płynniej i wygodniej - przynajmniej mi. Ponadto, możliwość wglądu w myśli Wincenta wywoływała w mojej piersi ciepło i pewien osobliwy ucisk. Chyba się zakochałam, moje drogie.
Czytanie "I obiecuję ci miłość..." to jak słuchanie najpiękniejszej piosenki z możliwych. Lirycznej, delikatnej, subtelnej. Nienachalnej. Mającej osobliwą zdolność do kojenia duszy.
Współczesna baśń w sugestywnej okładce.
Jak napisała Kasik - "wszystkie romantyczne dusze będą [nią] zachwycone". Gdzieś głęboko w sobie jestem romantyczną duszą. Gdzieś bardzo głęboko. Ukrywam to. Ale nawet ja nie mogłam oprzeć się liryczności tej książki.
Książka przeczytana i zrecenzowana dzięki uprzejmości autorki.
Dziękuję :)
Recenzja jest w całości moją subiektywną opinią.
Premiera: 15 wrzesień 2016
Kryśka