W oczach jej błękitu
| Dodano: 20 czerwiec 2015
| Dodana przez:
woczachjejblekitu
Twoja ocena
Jean trafił do wywiadu przez przypadek. Jako wypalony pracownik dużego banku, rozczarowany korporacyjnym zakłamaniem, zaczął okradać własną firmę. Z bezsilnej złości, w przekonaniu że uderzy w podstawy systemu. Przyłapany, miał trafić na wiele lat za kratki. Pod wpływem gróźb zgodził się na pracę dla służb specjalnych. Uniknął ciężkiego więzienia, ale stracił samego siebie...
Ginie bezcenny, czyniący cuda obraz Matki Bożej z Guadelupe. Watykan, w akcie desperacji, składa wszystkim wywiadom świata nietypową ofertę: w zamian za pomoc w odzyskaniu malowidła, oferuje współpracę szpiegowską. Ma ona polegać na... dostępie do protokołów spowiedzi.
Wyczuwając okazję, dowództwo francuskiego wywiadu powołuje specjalną grupę do wytropienia malowidła. Wkrótce okazuje się, że nic nie jest takie, jakim się początkowo wydaje.
http://www.e-bookowo.pl/proza/w-oczach-jej-blekitu.html
Fragment:
Gdy po kwadransie weszliśmy do jej apartamentu, niemal tak luksusowego jak mój w ambasadzie, rzuciła krótko i z naciskiem na ostatnie słowo:
– Jestem bardzo pobudzona.
Nim zdążyłem coś powiedzieć, majteczki z delikatnej białej koronki zsunęły się na dywan, legnąc u jej drobnych stóp. Mój wzrok bezwolnie opadł w kierunku ciasnego paska poniżej pępka. Była bardzo kusząca. A ja od dawna nie miałem kobiety.
– A więc blondynka – mruknąłem, poluzowując krawat.
– Najprawdziwsza – uśmiechnęła się słodko. – Ma to dla pana znaczenie?
Ginie bezcenny, czyniący cuda obraz Matki Bożej z Guadelupe. Watykan, w akcie desperacji, składa wszystkim wywiadom świata nietypową ofertę: w zamian za pomoc w odzyskaniu malowidła, oferuje współpracę szpiegowską. Ma ona polegać na... dostępie do protokołów spowiedzi.
Wyczuwając okazję, dowództwo francuskiego wywiadu powołuje specjalną grupę do wytropienia malowidła. Wkrótce okazuje się, że nic nie jest takie, jakim się początkowo wydaje.
http://www.e-bookowo.pl/proza/w-oczach-jej-blekitu.html
Fragment:
Gdy po kwadransie weszliśmy do jej apartamentu, niemal tak luksusowego jak mój w ambasadzie, rzuciła krótko i z naciskiem na ostatnie słowo:
– Jestem bardzo pobudzona.
Nim zdążyłem coś powiedzieć, majteczki z delikatnej białej koronki zsunęły się na dywan, legnąc u jej drobnych stóp. Mój wzrok bezwolnie opadł w kierunku ciasnego paska poniżej pępka. Była bardzo kusząca. A ja od dawna nie miałem kobiety.
– A więc blondynka – mruknąłem, poluzowując krawat.
– Najprawdziwsza – uśmiechnęła się słodko. – Ma to dla pana znaczenie?
Źródło: Wydawca