Czy Justyna Kowalczyk jest najwybitniejszą zawodniczką w historii narciarstwa biegowego? A może to jednak astmatyczka Marit Bjørgen czy Jelena Välbe w słynnej różowej czapeczce? Albo maleńka Stefania Belmondo? Justyna nie była pierwszą polską gwiazdą. Mistrz świata Józef Łuszczek sam przywiózł z Okęcia norweską kadrę na zawody pucharowe w Zakopanem. Choć nie posiadał prawa jazdy, musiał przejąć kierownicę od zasypiającego taksówkarza. Nasze panie na olimpiadzie w Squaw Valley miały zapewniony medal, ale uznały, że zdobyty z naruszeniem zasad fair play nigdy by ich nie cieszył, i odmówiły przyjęcia brązowego krążka.