Joanna Piłatowicz i jej opowiadania z pogranicza światów - wspieram.to
PROJEKT OPOWIEŚCI
Celem projektu jest wydanie opowiadań w formie książki pod tytułem: „Opowieści z pogranicza światów”, której publikacja ma nie tylko charakter rozrywkowy, ale też edukacyjny. Poprzez fantastykę i beletrystykę poruszane są tematy będące wyzwaniem w życiu codziennym: związki, finanse, pytania filozoficzne, uzależnienia itp. Opowiadania te mogą wnieść pewien dystans, postawę nie traktowania wszystkiego tak bardzo serio, a większego różnicowania, bardziej świadomych wyborów w życiu i jasności, dokąd zmierzamy. Historie te (lekkie w swej formie) mają wesprzeć rozwój osobisty, zintegrować te części nas, które, jak wyśnione postaci, czasem są w konflikcie, czasem nie wiedzą skąd i po co są, ale wszystkie zabiegają o naszą uwagę.
PRÓBKA TWÓRCZOŚCI
Kilka słów o opowiadaniach… Wyobraź sobie, że zostałeś wyznaczony do pomagania innym. Twoją pierwszą podopieczną jest… ciężarówka, która nie tylko mówi, ale ma ogromny pociąg do wpadania na drzewa. Gdzieś po drodze pojawia się holenderski wiatr, który przestał wiać spowolniony oparami marichuany unoszącej się prawie wszędzie w kraju tulipanów. O tym więcej w „ Ciężarówce.”
- Gdzie masz hamulce? – spytałam niby wesoło.
- Nie mam hamulców. – odpowiedziała słodko – Na tym to polega,
zatrzymuję się jak już jest po fakcie, rozumiesz? Jak zadziałają siły
wyższe.
O Matko! Co teraz? Nie panikować , nakazałam sobie. To jest normalne u
niej, ona nie ma hamulców. Nic wielkiego, przecież się zatrzymamy jakoś.
- A paliwo masz? – pytanie wydało mi się przytomne.
- Mam. – pochwaliła się. – Jeżdżę na gazie.
- To widzę. – wyrwało mi się. – A kto cię dopełnia? … tego… – bez sensu chciałam się tłumaczyć, ona zrozumiała.
- Siły wyższe. – odparła jakby z oddali, bo już leciała naprzód niby w amoku.
- A co to siły wyższe? – robiło mi się niedobrze.
- Takie, co ich nie widać, a są. Czujesz?
- Czuję. – odparłam na wszelki wypadek. – Czemu to robisz?
- Co?
- No tak pędzisz co chwila, a potem stajesz.
- Nie mam pojęcia.
- Nie boli cię jak tak nagle na coś wpadasz? – szukałam desperacko przyczyny.
- Boli. – przyznała.
- A nie chciałabyś, żeby nie bolało? – wydawało się, że wpadłam na właściwy tor.
- No co ty, nie można mieć wszystkiego. – gdyby mogła popatrzyłaby na mnie jak na debilkę.
Co byś zrobił, gdybyś umarł i miał szansę zostania aniołem lub też gdybyś dostrzegał kogoś przedstawiającego się za anielskiego wysłannika? („ Anioły i ziemniaki”)
- To jakiś koszmar! – krzyknęła pierwsza starając się złożyć skrzydła.
- Nie, to Polska. – odparła postać bez skrzydeł i sprawiająca wrażenie nieco przygnębionej.
- Też zostałeś tu przydzielony? – spytał skrzydlaty aspirant na anioła.
- Cóż za pytanie? A nie widać mnie?
- Połowicznie, trochę jesteś przeźroczysty.
- Przyganiał kocioł….., zresztą ty też, a jak niby ma wyglądać istota duchowa, dyskretnie pomagająca człowiekowi?
- Ejże nie masz skrzydeł!
- Są niepraktyczne, zrezygnowałem. Za duże prądy energetyczne powstają przy przemieszczaniu się z miejsca na miejsce.
Wstępny projekt okładki: Glenn Randolph
Zupełnie nagle z nieba spada wróżka. Całkiem dobrze czyta karty, ale zupełnie nie radzi sobie na Ziemi… (Nosorożec i wróżka)
- Wyglądasz jakbyś się pierwszy raz inkarnował. - zaśmiała się wróżka –
Chyba przedtem byłeś dinozaurem. A teraz jesteś nosorożcem –
skomentowała.
- Nie jestem nosorożcem, jestem dyrektorem. – nosorożec zaoponował. – A ty skąd jesteś, pierwszy raz tutaj?
- Nie pierwszy, niestety. – wróżka się zmartwiła. – Właściwie to kolejny, nie liczę. – dodała wymijająco.
- Nie podoba ci się tutaj?
- Nie bardzo. – przyznała.
- No to czemu tu jesteś?
- Ach, za każdym razem mnie spychają tu.
- O! – nie zrozumiał. – No ale tu jest fajnie.
- Komu fajnie to fajnie. Ja nie mam głowy do tych detali, wycierania
się, mycia, ubierania, malowania, nie daj Boże robienia paznokci, to
trwa wieki, ach no i tego zarabiania. Najpierw coś musisz zrobić, potem
dostajesz kwitek i idziesz i robisz zakupy, żeby się potem w coś ubrać,
albo coś zjeść. No i po co?
A jeśli już tak naprawdę i solidnie nic ci się nie chce, a lekarze
informują cię, że masz depresję, ty jednak pamiętasz, że chciałbyś
studiować prawo, tylko ta dziwna niemoc… ( Irenka)
- Zdradziłam go i nie żałuję. – Irenka już w progu mieszkania znajomej
wyraziła ostatnie zdarzenia z jej życia. – Po tym co zrobił, to
naprawdę nawet się cieszę, że to zrobiłam. Nie mam żadnych wyrzutów
sumienia.
Kunegunda podała ciasteczka i kawę, by rozmowa była nieco bardziej przyjemna.
- No ale co się wydarzyło?
- Ach, spotkałam się z byłym ostatnio. Nadal chleje na umór. Nawet miał
sprawę w sądzie. Głośno było w Leiden o tym. – Oczy Irenki nagle
zaiskrzyły, albo Kunegundzie tak się tylko wydawało.
- No coś ty? Ale on przecież ciągle pił… – Kunegunda nie mogła uwierzyć.
– Musicie mieć coś ze sobą, jaką silną więź, że tak cię wzięło.
- No bo to nie jest zły facet. No fakt, po pijaku jechał, ale mówił, że
złość go wzięła, bo poszedł do baru i zobaczył dziewczynę podobną do
mnie i ta dziewczyna wyszła z jakimś Turkiem, to się wkurzył i nawalił.
- A co się stało z twoim facetem?
- On jakiś niedojrzały jest. Dostaje ataków histerycznego śmiechu w
dziwnych okolicznościach, do tego udaje, że nic nie czuje. Takiego
twardziela zgrywa, że wygląda jak maska na cmentarzu. Już nic życia w
tej twarzy nie ma. To nawet matka mi powiedziała: Córcia już ty lepiej
sypiaj z tym alkoholikiem, bo ten nowy to jakiś psychopata. Jeszcze się
taki nie odczepi.
W ręce wpadają ci magiczne księgi i być może kamienie szlachetne…. (Saba)
Wszechświatowa rada wysyła cię na Ziemię w celach… rekonesansu, przynajmniej tak twierdzą (Siske)
Więcej fragmentów można znaleźć na mojej stronie :
WWW.IFNOTDANCE.COM
OD CZYTELNIKÓW
Myślę że warto przeczytać te parę historii, z jednej strony napisanych w bardzo lekki, przystępny sposób, a z drugiej niosących w sobie wiele życiowych prawd. Miłej lektury! ”
cały zastęp aniołów, a raczej facetów bez przyrodzenia, którzy takowymi
aniołami chcą zostać nie pomoże. Więc panowie nie próbujcie nawet, a jak
spróbujecie, to będziecie musieli do śmierci i ponownego
narodzenia tu terminować.” Jacek Pawlak, Warszawa