Kryjącą się pod męskim pseudonimem (Robert Galbraith) Rowling, zdemaskowali dziennikarze brytyjskiego "The Sunday Times". Wydana w kwietniu br. książka pt.: "The Cukoo's Calling" (tłum. "Nawoływanie kukułki") sygnowana nazwiskiem Roberta Galbraith'a, promowana była jako debiut nieznanego nikomu dotąd pisarza. Niestety dziennikarze nie dali się Rowling zbyt długo nacieszyć anonimowością. Styl Galbraitha wydal się im zbyt dojrzały i wypracowany, co wzbudziło podejrzenia, że nazwisko to jest tylko pseudonimem, pod którym ukrywa się pisarz z dorobkiem. Tezę tę potwierdziło również dwóch niezależnych językoznawców: Peter Millican z Oxfordu oraz Patrick Juola z uniwersytetu Duquesne, którzy znaleźli wyraźne stylistyczne zbieżności "debitu" Galbraitha z wcześniej wydanymi książkami Rowling: "Trafnym wyborem" (powieść dla dorosłych) czy "Insygniami Śmierci" (siódmy tom przygód Harrego Pottera). Ponadto szybko odkryto, że wydawcą owego Galbraitha, jest ten sam, który wydał "Trafny wybór" Rowling. To wzbudziło szereg spekulacji.

Dlaczego pisarka zdecydowała się na taki krok? Ponoć nie chciała być kojarzona tylko jako autorka "Harr'ego Pottera". Jak sama mówi: "To niepowtarzalne przeżycie opublikować książkę bez szumu i ciężaru cudzych oczekiwań, dla czystej przyjemności, i zdobyć reakcje pod innym nazwiskiem". Z drugiej strony, mimo dobrych recenzji, pojawiają się informacje o bardzo niskiej sprzedaży tytułu (według jednych źródeł jest to 1500 sztuk, według innych, tylko około 500). Czyżby to zaważyło o ujawnieniu prawdziwego autora kryminału? W ciągu kilku godzin od ujawnienia tożsamości prawdziwej autorki, sprzedaż w internetowej księgarni Amazon osiągnęła pierwsze miejsce wśród najlepiej sprzedających się tytułów. Coś więc chyba jest na rzeczy. A wy co myślicie o najnowszej książce J.K. Rowling i tym "ciekawym" zabiegu marketingowym? Na razie pytaniem bez odpowiedzi zostaje, czy Rowling po zdemaskowaniu zdecyduje się na kontynuację tej serii.