Inteligentna groteskowa powieść, umieszczona w polskich realiach

Okładka

Maciej Prus, NIE z tych Prusów, czterdziestoletni bohater powieści, usiłuje napisać książkę o swoim życiu, swoich dokonaniach, osiągnięciach i upadkach. Przyjaciel opłaca mu pobyt w pięknym hotelu, aby w skupieniu mógł tworzyć dzieło życia. Dwie żony (obie byłe), niezliczone przygody miłosne, imprezy mocno zakrapiane alkoholem, to dotychczasowe zdobycze Macieja, więc być może czas na zmianę? Wyjeżdża do Ruchanka Dolnego (wiele mówiąca nazwa, prawda?) szukając tam natchnienia, spokoju, jednocześnie robiąc rachunek sumienia. Spotkanie z piękną Agatą zupełnie niszczy plany, które tak skrupulatnie chciał realizować. I tu zaczyna się cała seria prześmiewczych, mocno groteskowych sytuacji, przypominających niejednokrotnie słynny Latający cyrk Monty Pythona osadzony w polskich realiach i paradoksach.


I tak już pierwszej nocy spędzonej w hotelu Maciej poznaje Agatę, która wprowadza go w niedostępny do tej pory dla przeciętnego obywatela świat służb wywiadowczych nie tylko polskich, ale również niemieckich i norweskich. Mamy szansę z bliska zobaczyć przerysowany obraz niektórych oficjeli tegoż wywiadu. I tak sekretarz Jakubiak pragnie stać się prawdziwym komandosem, asem wywiadu, koniecznie chce odejść na polu chwały i okryć się męstwem, za to kapitan Lisiecki funkcjonuje tylko dzięki swojej pełnej piersiówce i regularnym kreskom, dzięki czemu widzi smoki, a zarazem maleje w nim chęć zabicia sekretarza Jakubiaka. Sam Maciej wszystko kojarzy z seksem, a cudowna i sprytna Agata to porzuca go, to znów odnajduje i ratuje z opresji i znów porzuca bez skrupułów. Wreszcie ukazany jest obraz polskiego chłopa, miłującego ojczyznę i walczącego o nią do ostatniej kropli krwi, nie baczącego na konsekwencje i pijącego na umór bez zupełnej szkody dla zdrowia.


Książka jest na wskroś przesycona nonsensami, zaczynając od tytułu, który ukazuje niedorzeczność, jaką jest proces odłowu i obróbki łososia norweskiego, a kończąc na prawdziwości całej historii. Łosoś zaczyna swą drogę w Norwegii, gdzie po odłowieniu przewożony jest do Chin celem obróbki i pakowania z powodu czysto ekonomicznego – jest to dużo tańsze rozwiązanie, niż ten sam proces przeprowadzony w Norwegii. Ale to nie wszystko, ponieważ Michał Krupa przedstawia grupę komandosów, których zachowania delikatnie mówiąc są rodem z amerykańskich komedii parodiujących filmy z Sylvestrem Stallone w roli głównej. Mamy tu do czynienia z grupami szturmowymi o wdzięcznych nazwach np. „Pioruny Zbawiciela” czy „Kat na Niewiernych”, które usiłują przechwycić dokumenty, będące w posiadaniu przebiegłej i seksownej agentki Agaty.


Doskonała groteskowa opowieść Michała Krupy, obrazuje absurdy nie tylko w ekonomicznym aspekcie jej tytułu. Krupa bez skrępowania obnaża ludzkie ułomności i słabości, wprowadzając ironiczny zapis dla wszystkich najbardziej pospolitych przywar. „Łosoś...” to historia pełna rewelacyjnego humoru sytuacyjnego, absurdu, parodii, ironii, do tego szalenie inteligentna i błyskotliwa. No i na koniec, ale zdecydowanie to nie ostatnia rzecz, o której warto wspomnieć. Dawno tak nie płakałam ze śmiechu! Nie byłam w stanie spokojnie czytać, i nie było to raz czy dwa, ja śmiałam się non stop. Czy polecam? Zdecydowanie! Tę książkę powinien przeczytać każdy, kto ceni sobie dobre pióro, inteligentny dowcip, nie ma oporów przed kąśliwymi spostrzeżeniami autora oraz lubi dobrą zabawę.

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl