Historia oparta na faktach
Drugi powód jest taki, że to historia wciągająca i opowiedziana z pasją. Barwna jak przygody Dyla Sowizdrzała i posiadająca większy rozmach niż przygody ziomka narratora – sowizdrzała świętokrzyskiego (autorstwa Józefa Ozgi-Michalskiego).
Powodów zresztą każdy czytelnik znajdzie więcej, ale przecież nie one są najważniejsze. Może to być czysty przypadek – jak pobyt bohaterów w Lyonie. Wystarczy iskra. Ważne są konsekwencje, jakie z tego faktu wynikają.
Czy Grand Tour ich ukształtował? W dużym stopniu, w pewnym sensie. Bliższe jednak prawdy będzie określenie, że szlifował ich jak diamenty, by stały się brylantami, ukazując swoją prawdziwą wartość. W Polsce ich doświadczenia były i byłyby całkiem inne. Czy ukształtował ich na całe życie? Nie! Więcej – dalsze losy obu bohaterów potoczyły się całkiem inaczej, niż sobie wtedy planowali. W przypadku Michała, który wylądował w tajskim więzieniu, można powiedzieć, że potoczyły się w przepaść.
Los łaskawszy był dla bohatera, który ostatecznie osiadł w Hiszpanii, w Madrycie, i z tej perspektywy – szukając znanego z przeszłości zejścia nad rzekę – wspominał przebytą drogę, poznanych ludzi, przeżyte przygody i nabyte doświadczenia. Taka retrospekcyjna perspektywa nie bez powodu przywodzi na myśl magdalenkę maczaną w naparze lipowym i nierówną płytę w katedrze, które uruchomiły bodaj najsłynniejszy w literaturze pięknej ciąg wspomnień.