"Cykl" jest "cegiełką"... - wywiad z Moniką Jagodzińską

Obrazek artykułu
"Chciałam pozostawić po sobie ślad, który wniesie coś do dorobku literackiego tego świata..." - wywiad z Moniką Jagodzińską, autorką jedynego w swoim rodzaju zbioru opowiadań - „Cykl”.

„Cykl” to zbiór dwunastu, połączonych wspólną osią opowiadań. Pozycję można zakwalifikować do fantastyki, ale podejmowane w niej rozważania pozwalają określić ją mianem filozofii metafizycznej. Dla autorki zaliczanie książki do którejkolwiek z kategorii nie ma większego znaczenia. Najważniejsze bowiem, by ta „literacka hybryda” cechującą się niepowtarzalnym charakterem trafiła do czytelników.

 


Pani Moniko, ponieważ czytelnicy dopiero zaczynają Panią poznawać, na początek warto zapytać, czy zechce Pani przybliżyć swą osobę? Zdradzić, czym zajmuje się na co dzień oraz kiedy odkryła Pani pasję pisania?

 

Oczywiście. Może zacznę od tego, że jestem osobą stosunkowo młodą. Mam za sobą dopiero osiemnaście wiosenek. Wciąż się uczę, a w tym roku czeka mnie matura. Jeśli chodzi o osobowość to powiedziałabym, że jest ona niejednoznaczna: z jednej strony jestem raczej skryta, ale z drugiej lubię pomagać innym, czy dobrze się bawić w dobrym oczywiście towarzystwie. Myślę, że jestem dość ambitna. Ustanawiam sobie cele, do których stopniowo dążę. O sobie mogę powiedzieć, że jestem uparta. Jeśli sobie coś postanowię to bardzo trudno mnie od tego odwieść. Jak mi zależy to jestem gotowa naprawdę ciężko pracować aby się spełnić i prędzej czy później osiągnąć cel. Interesuję się też różnymi rzeczami, zarówno ścisłymi (w liceum wybrałam biochem) jak i bardziej artystycznymi, w tym pisaniem, muzyką. Lubię się uczyć, także w wolnych chwilach oraz zatapiać się w świat wykreowany w książkach, które mocno przeżywam. Mogę powiedzieć, że moje życie już od początku przeplatało się z książkami. Od zawsze uwielbiałam czytać.  Ciągnęło mnie też do pisania. Dobrze pamiętam, że już jako dziecko coś tam skrobałam, były to znane bajki zapisywane w zeszycie. W pisaniu utwierdził mnie też konkurs na opowiadanie, w jakim wzięłam udział w podstawówce. Zajęłam III miejsce. Mimo, że to nie był jakiś ważny konkurs, to wtedy obudziło się we mnie przeświadczenie, że chcę spleść swoje losy z pisaniem. Miałam kilka prób. Wszystkie kończyły się niepowodzeniem. Z perspektywy czasu wiem, że po prostu nie byłam dostatecznie dojrzała, by podtrzymać ten drugi świat. Był nawet moment, w którym całkowicie odeszłam od tego. Zwyczajnie stwierdziłam, że nie potrafię. Dopiero w liceum, zachęcona przez polonistkę z Ostrowa, która stwierdziła, że wyglądam jej na osobę piszącą, znów do tego wróciłam. Wszystko znowu za sprawą konkursu. To, co stworzyłam bardzo spodobało się mojej nauczycielce, co jeszcze bardziej mnie podbudowało. Choć na początku byłam bardzo sceptycznie nastawiona, zaczęłam się przełamywać. Sugestia mojej mamy, żeby potem tomik z opowiadaniami wydać uzmysłowiła mi, że jedno z moich największych marzeń może się spełnić. Zaczęłam się zastanawiać nad czymś, co można by pokazać światu. Tak właśnie narodził się "Cykl". Od początku do końca pisałam go z myślą o wydaniu.

 

W krótkiej notce biograficznej wspomniała Pani, że pragnie podążać za myślą Horacego „non omnis moriar”. Czy możemy zatem uznać, że Pani debiutancka książka „Cykl”  to pierwsza „cegiełka”, która z czasem pozwoli wybudować literacki pomnik?


Bardzo bym tego chciała. Życie człowieka jest kruche i bardzo ulotne. Mija bardzo szybko. Ludzie co chwilę rodzą się i odchodzą. Zdaję sobie sprawę, że i na mnie kiedyś przyjdzie kolej, a coś czego się najbardziej bym nie chciała to umrzeć, nie pozostawiając niczego po sobie. Mówi się, że człowiek żyje tak długo, jak się o nim pamięta. Podobnie myślał, tak mi się wydaje, Horacy, tworząc swoje wiersze. "Non omnis moriar" - "nie wszystek umrę". Chciałam pozostawić po sobie ślad, który wniesie coś do dorobku literackiego tego świata. Tak jak, to Pani ujęła "Cykl" jest "cegiełką" i mam nadzieję, że nie jedyną.

 

Pani debiutancka książka „Cykl” to zbiór dwunastu opowiadań. Każde prezentuje osobną historię, choć wszystkie razem tworzą spójną całość. Aniołowie, którzy zstępują na Ziemię wraz z nadejściem nowego roku, by wtopić się w tłum śmiertelników i dowieść, że zasługują na miano Aniołów Stróżów, stają przed trudnym zadaniem. Proszę zdradzić jak narodził się pomysł na tę niezwykłą pozycję?


Pierwotnie "Cykl" miał przedstawiać cykl ludzkiego życia, jednak nie mogłam się za to zabrać. Po jakimś w mojej głowie zaczęło się rodzić coś zupełnie innego. Postanowiłam wykorzystać nadprzyrodzone istoty i wpleść je w problemy innych, aby pokazać, że człowiek pomimo bardzo trudnej niekiedy sytuacji nie jest zupełnie sam. Pomysły wpadały mi do głowy. Czerpałam też z muzyki, czy z własnych odczuć. Poprzez "Cykl" chciałam wlać w ludzkie serca nadzieję, a także otworzyć oczy, by nie tylko pomocy oczekiwać, ale również umieć ją ofiarować. Pomysł z Aniołami wydał mi się trafiony, jako że często są one postrzegane jako stróżowie strzegący ludzkiego istnienia.

 

„Cykl” można uznać za fantastykę, choć rozważania podejmowane w pozycji pozwalają określić ją mianem filozofii metafizycznej. A Pani zdaniem? Do jakiej kategorii powinniśmy zaliczać książkę? A może nie ma to większego znaczenia, ponieważ uważa Pani, że konkretny przedział mógłby niepotrzebnie zaszufladkować Pani twórczość?

 

Zawsze mówiłam, że "Cykl" zaliczam do książek fantastycznych. Spotkałam się jednak z zaklasyfikowaniem jej do metafizyki i muszę się z tym zgodzić. Anioły przecież można uznać za byt metafizyczny, nie tylko fantastyczny. Filozofia też byłaby trafną kategorią. Podejmowane rozważania dotyczą niejednokrotnie życia, a historie pokazują odnajdywanie na nowo jego sensu. Wydaje mi się więc, że "Cyklu" nie można jednoznacznie określić i podpisać pod jeden konkretny rodzaj, bo jest on mieszanką kilku z nich. Szczerze powiedziawszy, nie ma to dla mnie większego znaczenia. Moja książka nie musi być jednoznacznie oznaczona, liczy się dla mnie, by trafiła do ludzi, by zatrzymali się na chwilę i zastanowili nad swoim życiem. Co więcej, wydaje mi się, że ta hybryda nadaje "Cyklowi" własny, niepowtarzalny charakter.

 

Książka „Cykl” już zbiera pozytywne opinie czytelników, choć jak wiemy nie zdążyła jeszcze dotrzeć do wszystkich. W jaki sposób Pani chciałaby zachęcić czytelników do lektury? Zdaje się przecież, że zbliżający się nowy rok to doskonała okazja, by sięgnąć po „Cykl”, który sprawi, że  kolejne dwanaście miesięcy „przeżyjemy” w towarzystwie aniołów. Może rozpoczęcie czytania w sylwestrową noc dodatkowo pobudziłoby wyobraźnię?


Niezmiernie mnie cieszy, że książka spotyka się z tak pozytywnym odbiorem. Każda kolejna recenzja, czy opinia usłyszana od osób z mojego środowiska buduje taką pewność, że jednak cała moja praca nie poszła na marne i udało mi się stworzyć coś sensownego. Właśnie poprzez pozytywne wyrażanie się o "Cyklu" chciałabym zachęcić do lektury mojej książki. Z przyjemnością prezentuję swoje jak je nazywam "maleństwo" na spotkaniach autorskich (jedno już za mną, niedługo kolejne) czy w szkołach (w swoim liceum w Krotoszynie już miałam przyjemność o niej mówić, niedługo jadę na spotkanie do gimnazjum do Koźmina). Staram się wykorzystać każdą okazję. Dużą pomocą są też portale społecznościowe, na których umieszczam linki np. do opinii. Dużo pomaga mi też wydawnictwo Psychoskok, za co jestem wdzięczna.


Myślę, że byłoby w tym coś magicznego w przeżywaniu nowego roku wraz z kolejnymi stronami "Cyklu". Łatwiej byłoby poczuć całą atmosferę kolejnych opowiadań. Być może ktoś, czytając ten wywiad, zdecyduję się podjąć wyzwanie, a następnie podzieli się z nami swoimi doświadczeniami, do czego szczerze zachęcam.

 


Literacki debiut już za Panią, dlatego należy zapytać, czy, i kiedy możemy spodziewać się kolejnej pozycji?

 

Szczerze mówiąc - nie wiem kiedy, ale wiem, że bardzo nie chciałabym poprzestać na "Cyklu". Pisanie dużo mi daje. Mogę stworzyć swój własny świat. Wiem, że będę starać się to kontynuować. Na chwilę obecną skupiam się mimo wszystko na maturze. Od niej zależy moja przyszłość. Nie zamierzam jednak ograniczyć się do jednego dzieła. Myślę, a przynajmniej mam nadzieję, że z czasem będę mogła poszczycić się dłuższą listą swoich własnych utworów.

 

Kończąc należy podziękować za udzielone odpowiedzi oraz zapytać czego życzyć na przyszłość młodej debiutantce z wielkimi marzeniami?

 

Przede wszystkim należy życzyć dużo wiary w swoje siły i wytrwałości. Nawet jeżeli pojawią się doły, pojawi się krytyka, zwątpienie, trzeba iść do przodu i być wiernym swoim własnym ideałom. Nie warto ciągle obracać się i patrzeć w tył (chyba, żeby po to, by spojrzeć jak daleko się doszło (: ). Myślę, że takiej osobie mogłabym jeszcze powiedzieć, by jeśli coś nie wyjdzie, dała sobie czas i nigdy, ale to przenigdy nie traciła determinacji. Marzenia są rzeczą piękną ale jeszcze piękniej jest móc je wcielać w życie. Sama po swoich doświadczeniach widzę, że z czasem się spełniają. Najważniejsze to iść do przodu i dawać z siebie wszystko, co prędzej czy później wróci ze zdwojoną siłą.


Rozmowę przygotowała Agata Orzechowska. 

Zapisz Zapisz Zapisz

Od 2 do 10000 znaków

Znajdź nas na Facebooku

Partnerzy

Subiektywnie o książkach
Dwumiesięcznik SOFA
Wydawnictwo Psychoskok
Wydawnictwo MG
Kuźnia Literacka
Zażyj Kultury
Fundacja  Polonia Union
Kulturalne rozmowy - Sylwia Cegieła
Sklep internetowy TylkoRelaks.pl
CoCzytamy.pl